Po dwóch dniach przerwy i względnego spokoju Euro powraca na stadiony i ekrany. Tym razem jednak każdy mecz ma wymierną stawkę i w przeciwieństwie do fazy grupowej, każdy powinien przynieść niemałe emocje i, miejmy nadzieję, zostać rozegrany na przynajmniej przyzwoitym poziomie. Zanim jednak przejdę do omawiania par 1/8 finału, kilka słów o ekipach, których w tym turnieju już nie zobaczymy.



Te można w zasadzie podzielić na kilka grup.

Jedną z nich stanowią zespoły, które grały totalną padakę, a ich odpadnięcie z turnieju wszyscy przyjęliśmy z ulgą. Można tu bez wahania wrzucić Rosję, Rumunię i Szwecję. Na tym poprzestanę, bo na szerszą analizę ich poczynań dosłownie szkoda klawiszy w laptopie.

Drużyny, których mimo wszystko szkoda, bo nawet jeśli były za słabe żeby awansować dalej, to przynajmniej wygrały po jednym spotkaniu, a w innych pokazały się z dobrej strony: pełnoprawnym członkiem tej grupy może poczuć się Albania, w mniejszym stopniu natomiast Turcja.

Ukraina, z różnych powodów zagrała znacznie poniżej swojego potencjału, co akurat nas – Polaków – jak najbardziej cieszy, bo to nasz rywal z grupy C. Mimo dobrych momentów w każdym z rozegranych spotkań nie zdobyli punktu, ba, nawet nie trafili do siatki. Ukraińcy mają jednak w tej chwili większe problemy niż piłka nożna. Czesi natomiast trafili do grupy śmierci, a że mają obecnie zespół mocno średni – nie mogło się to skończyć happy endem…


Osobną kategorię stanowi samozwańczy czarny koń imprezy, czyli Austria. Z nich można mieć tylko i wyłącznie bekę, bo zdobyli jedno oczko w najsłabszej grupie Euro. Ha ha ha …

Teraz do meritum.
O głupiej formule tego turnieju powiedziane zostało już wszystko, ale dla porządku zrekapituluję: impreza w której występują 24 zespoły, podzielone na 6 grup z samego swojego założenia musi być niesprawiedliwa. Grupa grupie nierówna, a kluczową rolę odgrywa losowanie, które ustala znacznie więcej niż tylko zestaw rywali. Przerabiano to w przeszłości trzykrotnie podczas Mistrzostw Świata i za każdym razem system wzbudzał niezdrowe emocje. Nie inaczej jest tym razem. Nie mamy jednak na to wpływu, a po rozpisaniu drabinki turniejowej okazuje się, że możemy być tej formuły beneficjentem. To właśnie Polacy jako pierwsi wyjdą na murawę walczyć o ćwierćfinał.

 

Polska zmierzy się ze Szwajcarią i w powszechnym mniemaniu jest to drużyna jak najbardziej do ogrania. Trudno się z tym nie zgodzić, bo Helwetom brakuje gwiazd światowego futbolu, a to oznacza, że są w naszym zasięgu. W dodatku na turnieju grają bez błysku, w obronie zdarzają im się kolosalne błędy i tylko postawie Sommera w bramce zawdzięczają przyzwoity bilans po stronie strat. Sami natomiast skutecznością nie grzeszą, brakuje tam zawodników klasy Rogera Federera czy chociażby Stana Wawrinki… Wierzę, że biało czerwoni rozegrają najlepsze w ataku spotkanie tego turnieju, a w obronie utrzymają dotychczasowe 0 z tyłu (i grę najlepiej jak przeciwko Niemcom).Wydaje mi się, że przy odpowiedniej koncentracji i zaangażowaniu podopieczni Nawałki są w stanie wygrać i będę za nich trzymał kciuki, podobnie jak cała Polska. Awans do ćwierćfinału byłby już naprawdę dużym sukcesem.

W przypadku naszego, oby, zwycięstwa, wpadamy na lepszą drużynę z pary Chorwacja – Portugalia. Pierwsi z nich wyszli z grupy śmierci na pierwszym miejscu, w dodatku pokonując Hiszpanię i to bez udziału kontuzjowanego Modricia. Portugalczycy natomiast męczyli się niemiłosiernie w grupie śmiechu i do fazy pucharowej zakwalifikowali się kuchennymi drzwiami, z trzeciego miejsca, bez zwycięstwa na koncie. Czy to oznacza, że to drużyna z Bałkanów jest tutaj murowanym faworytem? Niekoniecznie. Jeśli obrona Portugalczyków przestanie prezentować się jak Olimpia Grudziądz z rundy jesiennej, to ci nie stoją na straconej pozycji. Krystek już się przełamał w meczu z Węgrami, ciśnienie zeszło z gaci, więc może się odpalić, a jak wiadomo – potrafi jak mało kto. Bez względu na to kto wygra, najlepiej gdyby trup ścielił się gęsto, podobnie jak czerwone kartki, a mecz trwał 120 minut i zakończył się 18 seriami rzutów karnych. Mówiąc ogólnie – niech wygrany straci jak najwięcej energii.

Kolejnym meczem, który przedzieli dwa pierwsze z wymienionych to wyspiarska konfrontacja Walii z Irlandią Północną. Podobno mają grać bez piłki, żeby za bardzo im nie przeszkadzała. Innym pomysłem na podniesienie atrakcyjności tego pojedynku jest zastąpienie piłki do nogi tą do rugby. Wtedy rzeczywiście byłoby co oglądać. W rzeczywistości okrągły przedmiot na tym turnieju zdecydowanie bardziej przeszkadza Irlandczykom z Północy, natomiast Walijczycy radzą sobie z nim zaskakująco dobrze i nie mówię tu jedynie o Bale’u i Ramsey’u . To najlepsza drużyna grupy B jest tutaj zdecydowanym faworytem i chociaż meczem federacji brytyjskich rządzą się własnymi prawami, to ekipa Walii jest tutaj zdecydowanym faworytem.

CDN.

*************************************************************************

 

Podobnie jak w sobotę, także dziś rozegrane zostaną trzy spotkania 1/8 finału. Czego możemy oczekiwać?

Grono ćwierćfinalistów w górnej połówce drabinki lepszy drużyna z pary: Węgry – Belgia. Bratankowie okazali się sensacyjnym zwycięzcą grupy F, a ich mecz z Portugalią był bez wątpienia najlepszym spotkaniem grupowej fazy turnieju. Belgowie to natomiast złote pokolenie, które nazywane jest tak zdecydowanie na kredyt, bo…na dobrą sprawę nic jeszcze nie wygrało. Jednak patrząc na ich potencjalnych rywali w fazie pucharowej trudno nie ulec wrażeniu (złudzeniu?), że jeśli nie teraz, to kiedy? Madziarzy sprawili co prawda niespodziankę dystansując w grupie Portugalię i Austrię, ale niestety jest to szczyt ich możliwości. Co prawda nie można nie docenić ich dobrej gry jako drużyny oraz ich zaskakującej skuteczności, ale w zespole brakuje indywidualności oraz najzwyklejszej na świecie piłkarskiej jakości. I mimo że w tym turnieju Węgrzy zaskoczyli już nie raz, ich wspaniała przygoda z Euro zakończy się raczej na Belgach.

 

Co ciekawe, ta powyższa para do rywalizacji przystąpi jako ostatnia w niedzielę, ponieważ wcześniej swoje spotkania rozegrają cztery zespoły z dolnej połówki turniejowej drabinki. „Tej rzeźnickiej” połówki.
O 15 gospodarze, Francuzi podejmą Irlandię i mimo, że w poprzednich meczach sprawiali mocno miętowe wrażenie, w starciu z wyspiarzami będą stuprocentowym faworytem. W pierwszych dwóch spotkaniach fazy grupowej Trójkolorowi strzelali gole dopiero w końcówce, a w trzecim –  w ogóle, ale jeśli stosunkowo szybko uda im się napocząć Irlandię i ta będzie zmuszona się otworzyć i zaatakować – wynik może być wysoki i efektowny. Drużynę tą 3 do 0 pokonał młodszy brat Les Bleus, czyli Belgia i powtórzenie takiego rezultatu przez gospodarzy turnieju nie byłoby niczym nadzwyczajnym. Z drugiej strony jeśli Irlandia zdoła utrzymać korzystny wynik przez pierwszą połowę, albo nawet godzinę meczu – może być ciekawie. Ale raczej nie będzie…

Zwycięzca tej pary…nie zmierzy się w ćwierćfinale z Niemcami lub Słowacją, a to właśnie te drużyny zagrają następne. Te pary trafiły do innych ćwiartek drabinki. Oczywiście nie trudno wskazać faworyta konfrontacji naszych południowych i zachodnich sąsiadów. Wszystkie atuty przemawiają za aktualnymi Mistrzami Świata, którzy na tym turnieju nie stracili jeszcze gola. I nawet jeśli w końcu Neuer zmuszony będzie wyciągnąć piłkę z siatki po strzale Hamsika czy innego Weissa, jego vis a vis uczyni to dwa, trzy albo cztery razy. Tym bardziej, że Niemcy po słabym meczu przeciwko Polsce zagrali znacznie lepiej z Irlandią Północną i „zmiażdżyli ją 1-0”. Sam Mueller powinien w tym meczu ustrzelić hattricka i nie ma wątpliwości, że ten worek z golami w końcu zostanie rozpruty. Prawdopodobnie właśnie w 1/8 finału…

CDN.

*************************************************************************

Poniedziałek to zaledwie dwa spotkania 1/8 finału Euro 2016, a wśród nich: jeden absolutny szlagier tej fazy rozgrywek oraz spotkanie w którym faworyt jest zdecydowanie najbardziej oczywisty wśród wszystkich ośmiu par.

Mecz Włochów z Hiszpanią to powtórka finału Euro sprzed czterech lat, ale wątpliwe, żeby znowu losy tej konfrontacji zakończyły się takim pogromem. Na papierze faworytem wydaje się obrońca tytułu, ale biada temu, kto przedwcześnie skreśli Squadra Azzura, nawet jeśli ta zdaje się mieć najbardziej przeciętną drużynę od lat, a może i dekad.

Bo skoro słabości aktualnych Mistrzów Europy obnażyli w grupie Chorwaci, to czemu nie mieliby tego zrobić Włosi, eksperci od defensywy i konsekwencji w grze, którzy w dodatku, będąc pewni awansu z pierwszego miejsca w grupie po dwóch meczach, w trzecim zagrali drugim składem? Podstawowi piłkarze będą wypoczęci i gotowi na 120 minut biegania. Dla poziomu i atrakcyjności turnieju lepiej by było, gdyby w grze pozostali ofensywni Hiszpanie, ale nie można wykluczyć, że to podopieczni Antonio Conte po stałym fragmencie strzelą na 1-0, a następnie zamurują bramkę Gianluigiego Buffona na amen. Scenariusz ten nie brzmi jak totalne science fiction, prawda? Mimo wszystko aktualny Mistrz Europy zdaje się mieć więcej atutów i to raczej on zagra w ćwierćfinale z…aktualnym Mistrzem Świata – Niemcami!

Starcie Anglii z Islandią to pojedynek Dawida z Goliatem, samozwańczego faworyta imprezy z futbolowym Kopciuszkiem, który i tak osiągnął już więcej, niż ktokolwiek przed rozpoczęciem turnieju się spodziewał. Prawdopodobnie w samej Anglii zarejestrowanych jest kilkakrotnie więcej piłkarzy niż liczy cała populacja Wyspy Gejzerów. Islandczycy są do bólu zdyscyplinowani taktycznie, defensywnie nastawieni i perfekcyjni w sytuacjach, które można wyćwiczyć, a dla ich dotychczasowych osiągnięć na Euro po prostu trzeba mieć wielki szacunek. Anglicy natomiast przywieźli do Francji najmłodszą ekipę ze wszystkich startujących w turnieju i o ile nie zlekceważą rywala i nie będą już myślami przy ćwierćfinałowej potyczce z Francją, powinni sobie z Islandią relatywnie łatwo poradzić, a być może i znacząco poprawić swój dorobek bramkowy w tej imprezie. W każdym razie, jeśli ktoś będzie autorem Brexitu podczas Euro 2016, to raczej jeszcze nie potomkowie Wikingów, chociaż z pewnością wielu będzie trzymało kciuki za ten nieduży rozmiarem, ale wielki duchem naród. Oby utarli Angolom tego zadartego nosa!

 

MICHAŁ FARAN

KOMENTARZE