Paulo Sousa z naszym krajem w dalszym ciągu ma niewiele wspólnego, ale już zdążył nauczyć się od nas postępować nieracjolanie. Gdyby w taki sposób, co Portugalczyk, zachował się któryś z moich kolegów, to na pewno bez wahania nazwałbym go frajerem.
6 wygranych meczów spośród 15 rozegranych – 2 z San Marino, 2 z Andorą i 2 z Albanią. Do tego 5 remisów – z Anglią, Hiszpanią, Węgrami i towarzyskie z Rosją oraz Islandią. Do tego 5 porażek. To bilans Sousy z kadrą w pierwszym roku pracy w naszej reprezentacji. Przegrane w fatalnym stylu mistrzostwa Europy zostały szybko wybaczone – Portugalczyk otrzymał kadrę po Jerzym Brzęczku – pal licho, niech mu będzie, nie rozliczajmy go za ten turniej.
Od tamtego czasu jednak kadra rozegrała 7 meczów, w których z dobrej strony pokazała się tylko w spotkaniu przeciwko Anglikom, które udało się zremisować w ostatnich minutach meczu. Poza tym zanotowaliśmy komplet punktów w pięciu pojedynkach z San Marino, Andorą i Albanią. I po tych niebotycznych dokonaniach Sousa wyszedł z założenia, że mecz z Węgrami na koniec eliminacji można odpuścić. Wypuścić rezerwowych, którzy powinni sobie z tym słabym przeciwnikiem poradzić.
Przypominam: w marcu zremisowaliśmy z Węgrami 3:3, po tamtym spotkaniu urwaliśmy punkt Anglikom, a w reszcie spotkań zwyciężyliśmy w niżej notowanymi od siebie rywalami. W decydującym o rozstawieniu w eliminacjach spotkaniu zagraliśmy bez Lewandowskiego, Glika i Zielińskiego. Postawiliśmy na nowe twarze, które mają sobie poradzić w meczu bez liderów.
Kiedyś, bardzo dawno temu, pewnie jeszcze w gimnazjum, pojechałem do Kwidzyna na biegi uliczne. Zająłem w wyścigu 4. miejsce, mimo że jeszcze 5 metrów przed metą byłem trzeci. Odpuściłem końcówkę, zagapiłem się, nikt mi nie krzyknął, że ktoś zbliża się do mnie i jest tuż za moimi plecami. Oczywiście, że miałem siłę, oczywiście, że byłem od tego chłopaka mocniejszy. Zlekceważyłem go i zbyt szybko pomyślałem, że mam medal w kieszeni. Zapłaciłem za to najwyższą możliwą karę.
W sporcie byłem krótko, zdecydowanie krócej niż Sousa i u mnie to była zabawa, u niego pełne zawodowstwo. I nasze selekcjoner na pewno wie, że dopóki coś nie jest w 100% pewne, przystęplowane i wywalczone, to nie można mówić o powodzeniu takiego działania. I mimo tego, że wie, iż w ostatnich latach od lepszych od siebie regularnie dostajemy bęcki, nie zdecydował się postawić na najmocniejszy skład, który ograłby Węgrów lub przynajmniej z nimi zremisował. Zaczął zabawę w momencie, gdy wszystko nagle może się odwrócić. Gdy pozorny komfort w ciągu 90 minut może być skrajnie niewygodną sytuacją, z której ciężko będzie wyjść obronną ręką.
Od zakończenia Euro 2016 reprezentacja Polski rozegrała 19 meczów z lepszymi od siebie lub z rywalami na poziomie podobnym do naszego. W tym czasie:
– wygraliśmy: 3:2 z Danią, 1:0 z Japonią, 1:0 z Austrią
– zremisowaliśmy: 1:1 z Włochami, 1:1 z Portugalią, 0:0 z Austrią, 0:0 z Włochami, 1:1 z Hiszpanią, 1:1 z Anglią
– przegraliśmy: 0:4 z Danią, 1:2 z Senegalem, 0:3 z Kolumbią, 2:3 z Włochami, 2:3 z Portugalią, 0:1 z Czechami, 0:1 z Holandią, 0:2 z Włochami, 1:2 z Holandią, 1:2 z Anglią
3 wygrane, 6 remisów i 10 porażek
Pokonani Duńczycy u siebie w 2016 roku, Japonia po kompromitującym meczu o nic podczas Mundialu w Rosji i wymęczone 1:0 z Austrią w eliminacjach, które śmiało można nazwać bardzo szczęśliwym rezultatem patrząc na grę naszych.
I wiedząc to wszystko Sousa stwierdził, że nie robi mu różnicy, czy będzie rozstawiony, czy nie. Czy zagra z teoretycznie słabszymy od nas u siebie, czy pojedzie na wyjazd do faworyta.
KURIOZUM.
Sousa tłumaczy, że chciał dać Lewemu odpocząć. Pytam: co Sousę obchodzi odpoczynek Lewego, który gra w każdym meczu Bayernu? Czym on się zamartwia, skoro sam walczy o awans na mistrzostwa świata i w przypadku braku przepustki na tę imprezę zostanie zwolniony z obecnego stanowiska?
W lutym 2018 roku TUTAJ pisałem o Adamie Nawałce i Kamilu Gliku. Pamiętacie, jak podczas Mundialu w Rosji Glik był kontuzjowany, a mimo zgody lekarzy selekcjoner na niego nie postawił? Być może przez to kadra przegrała dwa pierwsze mecze i nie wyszła wtedy z grupy…
„Nawałka dbał o zdrowie Glika, które… już teraz zupełnie go nie interesuje. Zabrzmi to bardzi brzydko – Glik już nigdy w życiu nie będzie mu do niczego potrzebny (chyba, że AN zostanie trenerem Monaco). Mówiąc dosadnie – odchodzący z reprezentacji Nawałka mógł nie interesować się zdrowiem swojego piłkarza, bo grał o swoją przyszłość. Chwila ostrożności w sytuacji, gdy nie trzeba było być ostrożnym spowodowała, że być może telefon od poważnych menadżerów europejskich dziś do niego nie dzwoni jak szalony. Czy odrobina ryzyka opłaciłoby się? Nigdy już się tego nie dowiemy.”
Sousa pomyślał o rozwoju drużyny, ale być może zaraz jej dalsze losy będzie oglądał sprzed telewizora. Sousa chciał odpoczynku dla Lewandowskiego, który za moment wróci do Niemiec i tam będzie pruł wszystko od pierwszej do ostatniej minuty. Czy warto było postępować w sposób lekkomyślny i lekceważący rywali? Czy warto było na pięć metrów przed metą podnosić ręce w geście triumfu, skoro nie przekroczyło się jeszcze linii mety?