Nie docenicie komentatora sportowego dopóki sami nie usiądziecie przed mikrofonem i nie zaczniecie opowiadać. Podobnie jest z układaniem karty walk na gale sportów walki. Matchmaking to coś, co zajmuje mi w ostatnich miesiącach najwięcej czasu. W tym artykule postaram się opowiedzieć wam, jak wygląda moja praca.

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego jedna karta walk podoba wam się bardziej, a druga w ogóle was nie interesuje? Jakie karty wolicie: wyrównane, które trudno wytypować, pojedynki polsko-polskie czy głośne nazwiska, które są magnesem dla kibiców? Moim zdaniem idealna karta walk to połączenie tych wszystkich trzech obszarów, ale do tego trzeba dodać obecność kibiców na trybunach, którzy będą chcieli walki na żywo. Stąd również pierwiastek lokalnych zawodników, którzy na kartach walk, które będę układał, zawsze będą występować.

W Mrągowie kibice obejrzeli 11 walk, z czego tylko dwóch zawodników było zza granicy. Skoro wydarzenie miało miejsce na Mazurach, to nie mogło zabraknąć ludzi z tamtego regionu naszego kraju. 13 wojowników nie miało do Mrągowa daleko, frekwencja na trybunach, czyli około 4 tysięcy fanów, to wynik dobry, patrząc na inne gale, które odbywają się w naszym kraju, to rezultat znakomity, bo na tej samej arenie kilka tygodni wcześniej odbyła się gala bokserska, a Amfiteatr świecił pustkami. We Wrocławiu również będzie kilku lokalesów: Charzewski, Dusza, Olech, Kareciński, Kaliciński, Józefowicz, Ostrowski i Stachura. Już dziś mogę powiedzieć, że w hali Orbita będzie gorąco. Zakładam, że na trybunach zasiądzie przynajmniej 3 tysięcy fanów.

Wychodzę z założenia, że walki polsko-polskie mają swoją temperaturę i należy je robić. Jeżeli jest szansa, aby z naszym rodakiem zawalczył inny nasz reprezentant, to trzeba do takich walk próbować doprowadzić. Na tej karcie walk jest dwóch wojowników spoza Polski (Souza, Zhurakivskiy), ale zanim zacząłem dogrywać szczegóły tych walk, najpierw rozmawiałem z wszystkimi polskimi zawodnikami, którzy mogliby zająć ich miejsce. O ile rywala Harry’ego dopiąłem bardzo szybko, o tyle przeciwnik Andryszaka to była droga przez mękę. Zanim przybiłem walkę z Souzą, negocjowałem z dwunastoma innymi figherami. Tak, dwunastoma.

Rozmawiałem z wieloma zawodnikami zza granicy i… oni nie chcieli walczyć z Andryszakiem. Każdy, kto siedzi w MMA, doskonale wie, jakim Michał jest zawodnikiem. Na Tapology widać tylko, że spośród 8 ostatnich walk MA wygrał 4. Prawda jest jednak taka, że to killer, który jest bardzo groźny, a coraz więcej jest w świecie MMA ludzi, którzy kalkulują. Ogólnie nie ma zbyt wielu dobrych ciężkich, którzy są dostępni. Świat się kurczy – Rosjanie wypadli z obiegu, część Ukrainy również nie może walczyć przez sytuację polityczną w swoim kraju. UFC w tym roku wróciło do Europy i wszystko wskazuje na to, że w dalszym ciągu regularnie będzie odwiedziało Stary Kontynent. Stąd zawodnicy dobrzy nie chcą ryzykować mocnych walk na gali w Polsce, bo liczą na swoją szansę. Mają nadzieję, że jedno czy dwa zwycięstwa pozwolą im wywalczyć kontrakt w amerykańskiej organizacji.

KSW organizuje 12 walk w ciągu roku, jest Bellator, PFL czy Ares. Konkurencja jest spora, a zawodników kategorii ciężkiej wcale nie jest aż tylu. Tacy, którzy w ostatnich walkach wygrywają i będą w stanie jakkolwiek przeciwstawić się Andryszakowi,  nie ma wielu. A gdy są, to albo nie chcą łączyć się dłuższym kontraktem, albo próbują wystarszyć wysokimi oczekiwaniami finansowymi. Takimi, jakich w naszym kraju nie gwarantuje nawet KSW.

Zestawienie Cezarego Oleksiejczuka z Adrianem Zielińskim zapowiada znakomicie przede wszystkim stylistycznie. Ja wiem, że dużym faworytem jest Czarek – jest w formie, wygrywa kolejne pojedynki, szybko się rozwija i ma lepszych rywali na sali treningowej każdego dnia. Gdy jednak przypomnę sobie mocne kopnięcia w tułów Zielińskiego w konfrontacji z Szymonem Duszą… Pytanie, czy któreś z nich na chwilę nie przytka Oleksiejczuka. Na dystansie 25 minut prawdopodobnie olsztynianin będzie miał swój moment, pytanie, jak go wykorzysta.

W momencie debiutu Oleksiejczuka w MMA, Zieliński miał już 24 stoczone walki na koncie i był po walce wieczoru gali ACB 75. Adrian wielokrotnie rywalizował w głównych wydarzeniach gal, zna powagę tej sytuacji. Oleksiejczuk po raz pierwszy w karierze jako ostatni wyjdzie do klatki. W rundach doświadczenie również jest spore: mistrz ma ich na koncie 75, pretendent 26. To może nie mieć żadnego znaczenia, ale na pewno działa na korzyść byłego czempiona w kategorii piórkowej.

Starcie Szymona Duszy z Mansurem Abdurzakovem jest naturalnym wyborem – dwóch zawodników po zwycięstwach, na kontrakcie. Szymon jest z okolic Wrocławia, Mansur ostatnie swoje starcia wygrywał i nabrał wiatru w żagle. Abdurzakov podpisał dłuższy kontrakt z FEN i na wypadek zwycięstwa zrobi duży krok w kierunku starcia mistrzowskiego w dywizji półśredniej.

Nie Paweł Hadaś czy Mario Zgela, jak pierwotnie planowano, ale Łukasz Olech będzie rywalem Kamila Wojciechowskiego. Obaj zawodnicy mają na koncie łącznie 8 triumfów przed czasem, więcej doświadczenia ma wojownik z Rudy Śląskiej, ale z mocnych rywali, jakich miał w karierze, konfrontował się tylko z Łukaszem Klingerem. Reszta wygląda tak średnio, nie powinna na nikim zrobić wrażenia. O zawodowych starciach Olecha niewiele wiemy, poza tym, że je wygrywał. Rok temu debiutował w FEN na zasadach semi-pro, wiele osób mówi, że to spory talent z dużym potencjałem. Ewentualne zwycięstwo spowoduje, że zyska bardzo dużo i jego kariera momentalnie nabierze rozpędu.

Na karcie walk jest łącznie 7 zawodników lokalnych. Czytam czasami komentarze fanów, którzy dziwią się, czemu poszczególni zawodnicy łapią się na kartę. Niektórzy nie rozumieją, czemu fighterzy na zasadach semi-pro dostają szansę na gali FEN. Odpowiem wprost: po pierwsze szukamy młodych-zdolnych, którzy potem u nas walczą na zawodowstwie (bracia Olech, Damian Rzepecki), po drugie dzięki temu na trybuny przychodzi wielu kibiców. W Szczecinie dwie walki semi-pro sprowadziło do Netto Areny ponad 400 fanów. To młodzi, ludzie, którzy mają kolegów w szkole, w poprzedniej szkole, na podwórku, w klubie, mają rodzinę, są najczęściej z okolic miasta, w którym odbywa się gala. Oni nie dostają swojej szansy kosztem innego zawodnika zawodowego. To dodatkowe starcie, które uzupełnia kartę walk. Otwiera wydarzenie, a do tego wypełnia sektor fanami, którzy mocno trzymają za niego kciuki.

Kareciński, Kaliciński, Józefowicz – to zawodnicy, którzy generują zainteresowanie kibiców na Dolnym Śląsku. Oczywiście, to nie są najbardziej medialne postaci. Jasne, że nie każdy z nich jest sportowo na mistrzowskim poziomie. Gdy widzę jednak tłumy fanów na początku gali, to serce mi się raduje. Po to robi się gale, aby ktoś je oglądał. Mając w pamięci wydarzenia w hotelach czy studiu telewizyjnym zdecydowanie nie chcę, abym siedząc przy klatce czuł się jak na sparingu.

Ile rotacji było w karcie walk FEN 42? 4 – wypadł Mateusz Głąb (problemy prywatne), Mateusz Rajewski (złamane żebra), Dominik Zadora (uraz kręgosłupa) i Eliasz Jankowski (pogrzeb bliskiej osoby). Dwa pierwsze nazwiska zostały zastępione lepszymi zawodnikami, Zadorę zastąpić jest trudno, nie ma wielu zawodników, którzy mogą stoczyć z w pełni przygotowanym Rafałem Dudkiem równorzędny pojedynek. Denis Dąbkowski przyjedzie do Wrocławia bez kompleksów i w pełni treningu – 6 dni przed FEN 42 miał mieć pojedynek, który wypadł mu na ostatnią chwilę. To był główny czynnik, dla którego podjęliśmy decyzję, aby dać mu szansę. Mateusz Siudak jest szerzej nieznany, ale tydzień temu podczas swojej walki pokazał się ze znakomitej strony. Od razu przyjął wyzwanie, które jest jego największym w dotychczasowej karierze.

Nauczyłem się, aby nie oceniać karty przed galą, bo świetna rozpiska potrafi zawieść, a średni lub solidna rzucić na kolana. Miernikiem sukcesu dobrze przygotowanej karty walk są nie tylko odczucia fanów, ale i aspekt biznesowy, którego nie można pomijać. Spektakularne walki, efektowne nokauty i wielkie emocje – na to liczę w sobotni wieczór. Jeżeli do tego moi szefowie zarobią pieniądze na PPV oraz biletach, to ja dopiero wtedy będę w pełni zadowolony z wykonanej przez siebie pracy.

KOMENTARZE