No i mamy ostatnią w tym roku przerwę reprezentacyjną. Ogólnie jest ona potrzebna wszystkim jak rybie ręcznik. Z jednej strony fajnie, bo dla piłkarza występowanie w narodowych barwach to zawsze coś wyjątkowego. Z drugiej jednak, to tylko mecze towarzyskie, które zupełnie nikogo nie kręcą. Znowu zobaczymy wygłupiającego się Szczęsnego z Krychowiakiem i dream – team Hiszpanii, który przez całe spotkanie gania po boisku biednych Luksemburczyków czy innych Mołdawian i to rezerwowym składem. Mało kogo interesują te baraże do Euro, bo tak naprawdę, to co za różnica czy trafimy na Norwegię czy Węgry? Coraz częściej zawodnicy dziwnym trafem doznają pechowych kontuzji tuż przed wylotem na zgrupowanie kadry, a Ci którzy nie występowali długimi tygodniami nagle zostają cudownie uzdrowieni, gdy tylko mecz drużyny narodowej zbliża się wielkimi krokami. Widzieliśmy ostatnio potyczkę Sevilli z Realem, Chelsea dostawała w łeb od kogo popadnie, a Inter niepostrzeżenie wskoczył na szczyt Serie A. Dzieje się sporo w klubowej piłce i aż szkoda to wszystko przerywać. Nawet piłkarzom nie po drodze są te listopadowe sparingi. Sporo meczów jeszcze do końca sezonu, ale trochę już ta Europa w piłkę pograła. Może nie jest to połowa sezonu, żeby podsumowywać to, co wydarzyło się dotychczas, jednak po powrocie z reprezentacji została już tylko ostatnia prosta do końca roku kalendarzowego. Wiele możemy już powiedzieć o tym, co nas zaciekawiło, a co zupełnie nas nie wzrusza. To nie cztery ligowe spotkania, które tak naprawdę nic nie przedstawiają. To znaczna część sezonu, która wiele spraw weryfikuje. Postanowiłem więc zrobić krótkie podsumowanie tego, co do tej pory się wydarzyło. Warto pochwalić tych, którzy na pochwały zwyczajnie zasłużyli. Naturalnie więc trzeba zganić tych, z których śmieje się całą piłkarska Europa. A więc zapraszam na krótkie podsumowanie początku sezonu w pięciu najmocniejszych ligach na Starym Kontynencie.
- Anglia.
To, że w tabeli przewodzi Manchester City, nie powinno nikogo dziwić. Przed sezonem obstawiałbym pewnie, że w stawce będzie bardzo ciasno, ale grupkę lekko za swoimi plecami będzie miała ekipa Manuela Pellegriniego. Tuż za nią kolejne wielkie firmy, czyli Chelsea, Arsenal i Manchester. No i faktycznie Kanonierzy po dwunastu kolejkach mają tyle samo punktów co The Citizens. Najbardziej ciekawi jednak lokata numer trzy. A na niej… Leicester. Zeszłoroczny beniaminek, którego rezerwowym jest Polak – Marcin Wasilewski, pod wodzą Claudio Ranieriego gra jak z nut. Jeszcze dwanaście miesięcy temu regularnie okupował miejsce gwarantujące spadek z ligi i do końca sezonu walczył rozpaczliwie o jakiekolwiek punkty. Teraz trzepie silniejszych od siebie, aż miło. Ranieri wraca do wielkiej piłki i trzeba przyznać, że robi to w bardzo imponujący sposób. Można powiedzieć, że były i obecny szkoleniowiec Chelsea powinni zamienić się miejscami w tabeli. The Blues, którym wielu wróżyło obronienie mistrzowskiego tytułu walczą o to, żeby z ligi nie spaść. Boisko pokazało jednak jak zwykle szczerą prawdę i pierwszy raz od wielu lat zawodnicy Jose Mourinho może ominąć walka o medale. Co dalej? Poza podium bez większych sensacji. Blisko trójki coraz solidniej prezentujący się Manchester United, potem Tottenham i West Ham United. Na samym dole głównymi kandydatami do spadku są Bournemouth, Sounderland i Aston Villa. Najskuteczniejszym strzelcem ligi jest Jamie Vardy z Leicester, który w klubie jest od 2012 roku. Dopiero Ranieri dostrzegł w nim snajpera o ponadprzeciętnych umiejętnościach. Do tej pory Anglik zdobył dla Lisów 12 bramek i pewnie prowadzi w tej kwalifikacji.
Zdecydowanie na plus:
- Leicester na trzecim miejscu w lidze,
- Jamie Vardy – najlepszy snajper ligi,
- Kevin de Bruyne – król środka pola Manchesteru City,
- Anthony Martial – jeden z najlepszych piłkarzy ligi w swoim debiutanckim sezonie na Wyspach,
- Mesut Ozil – król asyst, motor napędowy Arsenalu,
Zdecydowanie na minus:
- Chelsea, która musi bronić się przed spadkiem,
- Eden Hazard – fatalny sezon Belga,
- Liverpool – dopiero dziesiąte miejsce w tabeli,
- Alex Song – wiecznie kontuzjowany Kameruńczyk,
- Diego Costa – debil, który w dodatku zapomniał jak się strzela bramki,
- Francja.
We Francji emocje jak na grzybach. PSG po raz kolejny rządzi i dzieli w swojej lidze i jeżeli zawodnicy nie spoczną na laurach, to mogą osiągnąć rekord zdobytych punktów w jednym sezonie. Po trzynastu meczach paryżanie zdobyli aż trzydzieści pięć oczek, tracąc tylko cztery. Nad drugim w tabeli zespołem Lyonu mają już dziesięć punktów przewagi. Jeśli dalsza część sezonu nie przyniesie żadnych niespodzianek, to podopieczni Laurenta Blanca po raz czwarty z rzędu zdobędą krajowe mistrzostwo. Warto przypomnieć, że Olimpique Lyon pomiędzy sezonami 2001/2002, a 2007/2008 aż siedem razy z rzędu wygrał ligowe zmagania. Gdzie te czasy? A co dalej? Na drugiej pozycji, jednak ze sporą stratą do paryżan plasuje się Lyon, a tuż za nim ekipa Caen, której obecność w czołówce to absolutna nowość. Tuż za podium Saint- Etienne, a pod koniec pierwszej dziesiątki Monaco. Drużyna z Księstwa miała przez chwilę aspirację, żeby znowu pokazać się w Europie, jednak zakręcenie kurka z pieniędzmi przez żonę Dmitrija Rybołowlewa spowodowało, że gwiazdy musiały odejść z klubu. Monaco wróciło na swojej dawnej roli, czyli chłopców do bicia, którzy krążą między przeciętnością, a bylejakością. Na tą chwilę do spadku nadaje się Troyes, Toulouse i ktoś z dwójki Ajjacio/ Montpellier. La Paillade była ostatnią drużyną, która zdobyła mistrzostwo Francji jeszcze przed potężnym zastrzykiem gotówki do PSG. Toulouse to francuski słabeusz, który przecież tak brutalnie zweryfikował umiejętności Dominika Furmana, dziś gwiazdy Legii. Na czele najlepszych strzelców dla odmiany Zlatan, a na równi z nim Benjamin Moukandjo z Lorient. Obaj panowie mają po dziewięć trafień. Bramkę mniej na koncie ma Michy Batshuayi z Olimpique Marsylia. Znowu przypomina o sobie wieczny talent, czyli Hatem Ben Arfa – strzelec jak do tej pory siedmiu goli.
Zdecydowanie na plus:
- Caen – ekipa Patrice Garande na trzecim miejscu w tabeli,
- PSG – pewnie zmierza po czwarty z rzędu tytuł,
- Angel Di Maria – wraca do wielkiej formy po rocznej przerwie,
- Angers- beniaminek zajmuje 4 miejsce po 13 rozegranych spotkaniach,
- Hatem Ben Arfa – napastnik znowu imponuje wielką formą,
Zdecydowanie na minus:
- Monaco znowu wróciło na swoje miejsce w środku stawki,
- Pieniądze PSG kompletnie pozbawiły ligę emocji,
- Nabil Fekir doznał poważnej kontuzji i długo nie pogra,
- Toulouse brutalnie zweryfikowała poziom Furmana,
- Montpellier, czyli mistrz z 2012 roku, tuż nad strefą spadkową,
- Hiszpania.
Najważniejszy mecz pierwszej części sezonu dopiero przed nami. Mowa oczywiście o El Clasico, które już 21 listopada. Pewne rozstrzygnięcia już jednak za nami. Na Sanchez Pizjuan poległa już zarówno Barcelona, jak i Real. Także madrycką twierdzę Calderon musieli już odwiedzić najwięksi na Półwyspie Iberyjskim. Czołówką bez większych niespodzianek – prowadzi osłabiona brakiem wielu piłkarzy Barcelona, które pod nieobecność Leo Messiego zaczyna całkiem przyzwoicie się prezentować. Real od dłuższego czasu grał kaszanę, ale uchodziło im to na sucho. Szczęścia zabrakło w niedzielę w Sevilli, gdzie po bardzo słabym meczu Królewscy ulegli ekipie Krychowiaka 2:3. Za plecami wielkich Atletico, które jeszcze kroku dotrzymuje, ale niedługo pewnie straci z pola widzenia zorganizowaną ucieczkę i walczyć będzie o to, żeby nie utknąć gdzieś w połowie peletonu. Największe zaskoczenie jak do tej pory to bardzo dobra postawa Celty Vigo, która plasuje się tuż za podium oraz Eibar, który rok temu był chłopcem do bicia, a teraz dzielnie walczy z silniejszymi od siebie i zajmuje szóstą lokatę. Zawodzi Valencia i dopiero teraz na właściwe tory wraca Sevilla, która na początku tegorocznej kampanii ani trochę nie przypominała drużyny z końcówki poprzedniego sezonu. Do wytypowania spadkowiczów chyba jednak zbyt prędko, ale na tą chwilę Granada i Levante wyraźnie odstają poziomem od reszty. Na czele najlepszych strzelców Neymar i Suarez, tuż za nimi Ronaldo. Cieszy wielka forma Nolito. Ciekawe jak ta klasyfikacja będzie wyglądać, gdy do zdrowia wróci Leo Messi.
Zdecydowanie na plus:
- Celta Vigo gra naprawdę solidny futbol,
- Eibar walczy z silniejszymi od siebie jak równy z równym,
- Barcelona dobrze gra bez Messiego,
- Ferreira Carrasco z Atletico to jeden z najlepszych piłkarzy ligi,
- Nolito swoją grą pracuje na transfer do wielkiego klubu,
Zdecydowanie na minus:
- Mizerna gra Valencii,
- Bardzo zły początek sezonu w wykonaniu Sevilli,
- Ronaldo jest wyraźnie bez formy,
- David Moyes doprowadził Real Sociedad prawie na dno tabeli,
- Dużo kontuzji mięśniowych wynikających z przemęczenia piłkarzy,
- Niemcy.
Nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żeby Bayern nie zdobył w tym sezonie mistrzostwa Niemiec. Bawarczycy znowu wycinają wszystkich równo z trawą i mało co wskazuje na to, aby mogło być inaczej. Przewaga nad drugą w tabeli Borussią wynosi tylko pięć punktów, więc teoretycznie wszystko może się zdarzyć, ale mało kto wierzy, żeby ekipa Pepa Guardioli ligi w tym roku nie wygrała. Zaskakująco szybko Thomas Tuchel poukładał grę Borussi, która wygląda niewiele gorzej niż za kadencji Juergena Kloppa. Na wprowadzonych zmianach być może najwięcej straci Łukasz Piszczek, który coraz częściej ogląda mecze z ławki rezerwowych. Jak na zawołanie strzela Aubameyang, dobrze wygląda środek pola Dortmundczyków. Za wymienioną wcześniej dwójką plasuje się Wolfsburg, który siły musi umiejętnie rozplanować na granie weekendowe z meczami w Lidze Mistrzów. Po raz pierwszy od długiego czasu blisko podium znajduje się Hertha Berlin. Poza pierwszą czwórką Schalke, Monchengladbach oraz Leverkusen. Tabelę zamyka Augsburg, a tuż przed nim plasuje się Hoffenheim i Stuttgart. O ile Wieśniacy i Szwaby mają realną szansę, żeby strefę spadkową opuścić, to Augsburczykom ciężko wróżyć świetlaną przyszłość. Drużyna gra słabo, a trener drużyny – Markus Weinzierl nie wydaje się być osobą, która może zagwarantować zespołowi sportowy progres. W pojedynku snajperów dominuje Lewandowski wraz z Aubameyangiem. Faworytem do korony króla strzelców jest Polak, jednak nie wypada zapomnieć o trzecim w klasyfikacji Mullerze, który do prowadzącej dwójki traci jedynie trzy bramki.
Zdecydowanie na plus:
- Lewandowski prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi,
- Obecna forma Aubameyanga,
- Hertha Berlin na czwartym miejscu w lidze po 12 kolejkach,
- Wolfsburg utrzymuje dobrą grę sprzed roku,
- Mimo tylko 7 strzelonych bramek Ingolstadt uzbierało do tej pory aż 16 punktów,
Zdecydowanie na minus:
- Leverkusen nie daje rady grać w lidze i Lidze Mistrzów,
- Hoffenheim, czyli rewelacja sprzed kilku sezonów na miejscu spadkowym,
- Ligę po raz kolejny może wygrać bezkonkurencyjny Bayern,
- Tylko Bayern z niemieckich drużyn może awansować do fazy pucharowej LM,
- Stuttgart, który jeszcze pięć lat temu grał w ćwierćfinale Champions League, jak na razie jest blisko spadku,
- Włochy.
Na Półwyspie Apenińskim idzie nowe. Albo inaczej. Stary niedźwiedź. Stara Dama jeszcze mocno śpi, a to najlepszy czas, żeby inni mogli z dumą prężyć swoje muskuły. Podczas, gdy Turyńczycy nie najlepiej rozpoczęli sezon, do głosu doszli Ci, którzy na co dzień odgrywali w Serie A zdecydowanie mniejszą rolę. Czołówka ligi wygląda tak: Fiorentina, Inter, Roma, Napoli, Sassuolo. Prowadzą Fiołki, którzy niedawno nie wyłapali na rękawice od poznańskiej lokomotywy. Inter, którego ciekawy dla oka futbol widziano ostatnio za czasów Mourinho, znowu dochodzi do głosu. Roma i Napoli to żadna niespodzianka, gdyż poza Juventusem to oni wydawali się naturalnymi faworytami do mistrzowskiej korony. Nie wiem, co w czubie robi Sassuolo, ale pewnie jeszcze kilka ligowych potyczek i nie będę musiał się nad tym zastanawiać. Gdzieś w ósmym rzędzie, daleko w tle plasuje się stary mistrz, którego trochę zasłania wciąż legendarny Milan. Słabe, tak jak w poprzednich latach jest Lazio, a Torino dowodzone przez Kamila Glika znowu utknęło w swojej przeciętności. Do spadku na tą chwilę najbliżej jest ekipie Carpi i Verony, jednak czujne muszą być również Frosinone, Udinese i Bologna. Wśród najskuteczniejszych strzelców w stawce przewodzą Eder z Sampdorii i Gonzalo Hiquain z Napoli. Obaj panowie do strzelenia dziewięciu bramek potrzebowali dwunastu spotkań, jednak na dorobek Włocha wpływ miały dwa trafienie z rzutów karnych.
Zdecydowanie na plus:
- Fiorentina, która rozdaje karty w pierwszej części sezonu,
- Eder – najskuteczniejszy napastnik jak do tej pory,
- Sassuolo i ich zaskakujące piąte miejsce w lidze,
- Nikola Kalinic, czyli najlepszy snajper w ekipie Fiorentiny,
- Miralem Pjanic – król stałych fragmentów gry,
Zdecydowanie na minus:
- Milan po raz kolejny pokazuje, jak bardzo jest żenujący,
- Juventus, który przespał początek sezonu,
- Udinese, które znajduje się tuż nad strefą spadkową,
- Napastnicy Juve, którzy strzelają w tym roku jak na lekarstwo,
- Lazio, którego mityczna wielkość coraz mniej ma wspólnego z obecną formą,
Wiadomo, każdy zna się na piłce i my – Polacy wszystko zawsze wiemy najlepiej. Mistrzem Anglii będzie Chelsea – każdy to wiedział. Wygra któryś z Manchesterów – przecież to było oczywiste. Żeby tych jasnych jak hiszpańskie słońce osądów nie głosić jak większość w połowie kwietnia zaryzykuje i wytypuje mistrzów, którzy moim zdaniem pod koniec sezonu dumnie będą wznosić puchar za zwycięstwo w swoich ligach. Postaram się również wskazać króla strzelców w każdej z wyżej wymienionych lig. Ktoś powie – żadna sztuka, tak więc zapraszam do własnych typów.
Typy prostozboku:
Anglia: Mistrz – Manchester City, król strzelców- Lukaku,
Francja: Mistrz- PSG, król strzelców- Ibrahimovic,
Hiszpania: Mistrz- Barcelona, król strzelców- Luis Suarez,
Niemcy: Mistrz- Bayern, król strzelców- Lewandowski,
Włochy: Mistrz- Juventus, król strzelców- Higuain.
No i na koniec nasza kochana Ekstraklasa:
Mistrz: Legia, król strzelców- Nikolic.