Rosjanie chcieli na tym samym patencie zdobyć punkty w drugim meczu Euro, ale na szczęście to im się nie udało. Sborna po raz kolejny zaprezentowała kompletną padlinę i rzuciła się do ataku dopiero w końcowym kwadransie gry. Słowacy jednak nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i zasłużenie wygrali, zbliżając się tym samym do fazy pucharowej turnieju.
O ile w starciu z Anglikami naprawdę dobrze radzili sobie obrońcy reprezentacji Rosji, o tyle na tle zwrotnych, odpowiedzialnych za ofensywę Słowaków (nie napiszę napastników, bo tacy w tym meczu nie wystąpili, jeśli nie liczyć 20 minut bezbarwnego występu Nemeca w końcówce) wyglądali jak statki robiące manewry w porcie. Najpierw wydymał ich Weiss, który pociągnął po długim po ziemi, Hamsik podobnie, tylko że po oknie i do przerwy nasi południowi sąsiedzi prowadzili ze wschodnimi 2-0.
Po zmianie stron Sborna wcale nie rzuciła się do frontalnego ataku i odrabiania strat, tylko dalej grała bez pomysłu, jakby jedynym sposobem na zdobycie bramki były według nich strzały z dystansu w kosmos.
Kiedy na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego Rosjanie zdobyli jednak gola kontaktowego, w szeregach piłkarzy Jana Kozaka zapanowała dziwna panika i bezradność. Rywale byli jednak tak słabi, że nie potrafili tego wykorzystać. Jeśli nie zmienią sposobu gry, po meczu z Walią będą musieli się pakować i wracać do domu.
Wnioski po meczu Słowacja – Rosja:
1/ Ruscy będą pić,
2/ Hamsik to kocur, ale to już wiedzieliśmy przed Euro,
3/ Sborna gra bez pomysłu,
4/ oby to spotkanie zwiastowało więcej bramek w dalszej części turnieju,
5/ bez względu na wynik meczu Anglia – Walia, walka o 1/8 finału potrwa w tej grupie do końca, jak zresztą w każdej…
*****************************
Starcie Rumunii ze Szwajcarią stało na średnim – jak większość spotkań tego Euro – poziomie. Mecze tego typu zmuszają do refleksji, czy rozszerzenie formuły turnieju do rywalizacji 24 drużyn było dobrym posunięciem. Rumunia ponownie zdobyła gola z rzutu karnego, Szwajcaria tak jak w meczu z Albanią męczyła się w ataku, ale paradoksalnie tym razem zasłużyła na komplet punktów bardziej, niż w meczu otwarcia. Koniec końców remis daje Helwetom awans do kolejnej fazy turnieju, a Rumunii przedłuża szansę na to, żeby się w niej znaleźć.
Jakości w grze ofensywnej Rumunów jest tyle co kot napłakał i biorąc pod uwagę fakt, że zmierzymy się z nimi w eliminacjach do Mistrzostw Świata, albo nawet jeszcze podczas tego turnieju, powinno nas cieszyć. Potrafią jednak skutecznie przewracać się w polu karnym, co we Francji udało im się już po raz drugi. Właśnie dzięki trafieniu z jedenastki podopieczni Iordanescu wygrali pierwszą połowę. Po przerwie Szwajcaria przycisnęła, dość szybko wyrównała i starała się iść za ciosem, ale bez wymiernego efektu w postaci zdobycia bramki. Nie zmienia to faktu, że remis w tym mało porywającym spotkaniu nie krzywdzi żadnej ze stron.
Wnioski po meczu Rumunia – Szwajcaria:
1/ Szwajcaria na luzie przystąpi do meczu z Francją, co może wyjść na dobre widowiskowości tej konfrontacji,
2/ w pierwszej połowie Rumuni konsekwentnie pracowali na czerwo – Iordanescu musiał ich w przerwie solidnie w szatni opierdolić,
3/ gdy zabrakło ostrości w grze obronnej Rumunii, Szwajcaria przejęła inicjatywę,
4/ nie zdziwiłbym się, gdyby Rumuni przegrali z Albanią i odpadli z turnieju,
5/ to był kolejny nudnawy mecz tych Mistrzostw…
*****************************
Po raz kolejny męczyli się niemiłosiernie, po raz kolejny dzięki indywidualnościom w końcówce potrafili wyszarpać słabemu przeciwnikowi trzy punkty. Francja po drugim meczu Euro z kompletem punktów na koncie świętuje awans do 1/8 finału.
Przed meczem wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały, że gospodarze turnieju zrobią z dupy outsiderom z Albanii przysłowiową jesień średniowiecza. Pewny swego Deschamps posadził nawet na ławce rezerwowych gwiazdy zespołu: Pogbę i Griezmanna, od pierwszych minut desygnując na boisko młodych Comana i Martiala. Mijały jednak kolejne minuty, a rywale nie tylko nie mieli zamiaru tyłka nadstawiać, ale i sami zaczęli wyprowadzać sporadyczne ciosy. I mimo, że w całym spotkaniu nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę Llorisa, niewiele brakowało, żeby ze Stade Velodrome wywieźli bezbramkowy remis. Po przerwie selekcjoner Tricolores wycofał się ze swojego początkowego pomysłu wpuszczając na murawę swoich asów, ale na gola musiał czekać aż do ostatniej minuty regulaminowego czasu gry, kiedy to do siatki głową trafił Griezmann. Załamanych Albańczyków dobił wyrastający na gwiazdę tego turnieju Payet.
Wnioski po meczu Francja – Albania:
1/ Albania wciąż płaci frycowe: poprzednio gol stracony na samym początku, teraz – w samej końcówce meczu,
2/ Francuzi nie zapominają, że mecz piłkarski trwa 90 albo i więcej minut,
3/ faworyci mistrzostw wciąż nie grają na miarę oczekiwań, ale… jak na razie w tym turnieju nikt nie gra,
4/ czy ktoś wie skąd u Payeta rosyjskie imię?
5/ remis Albanii w meczu z Rumunią i odpadnięcie obu tych ekip z turnieju nie byłby dla poziomu tej imprezy jakąś wielką katastrofą…
MICHAŁ FARAN