Przeszło 50 mln euro. Właśnie tyle zdecydowało się wydać Napoli na dwóch Polaków. Czujecie to? 50 milionów! Jeszcze ze dwa miesiące temu to nie do pomyślenia. Z budżetu uciułanego za transfer Gonzalo Higuaina, ponad połowa została wydana na reprezentantów Polski. Arek Milik i Piotrek Zieliński mieli już nawet okazję na nieoficjalny debiut.

Wczoraj Napoli zagrało z Monaco. Niektórzy wieścili, że Milik wyjdzie w pierwszym składzie. Tak się jednak nie stało, a obydwaj panowie weszli w 67 minucie, kiedy to wynik był już ustalony.

Wtedy to na boisku biegali Polacy warci łącznie ponad 65 mln euro. Tak, tak, nie pomyliłem się. 90 minut spotkania rozegrał także Kamil Glik, który po meczu będzie miał raczej koszmary nocne, niż spokojny sen.

Jak zagrały dwa nowe nabytki drużyny z San Paolo? Tak jak już wyżej wspomniałem, wchodzili przy wyniku 5-0, który utrzymał się do końca. Weszli w momencie, kiedy ich klub zakończył małą kanoniadę. Przecież trzy minuty wcześniej, było jeszcze 3-0. Akurat trafili w taki moment, gdzie ich kolegom już specjalnie się nie chciało. W końcu to też tylko sparing. Mimo wszystko kilka akcji dobrze Polakom wyszło, na przykład ładne rozegranie piętką, czy odegranie, wyjście do piłki i strzał Arka. Myślę, że będą z nich ludzie. Mają dopiero po 22 lata na karku, a już grają w jednej z najlepszych włoskich drużyn, która zagra również w Lidze Mistrzów.

Czy są warci tych horrendalnych kwot, za jakie zostali sprowadzeni? Wymieniałem się ostatnio na argumenty ze znajomymi – w różnych odstępach czasu – którzy stwierdzili, że kasa za Milika to za dużo. Padały między innymi stwierdzenia, że nic nie pograł na Euro, nie trafiał do bramki. Stwierdziłem, że przecież Arek miał udział przy trzech z czterech naszych bramek, a nie trafiał nawet Lewandowski z pięciu metrów. W dodatku Milik świetnie znajduje dla siebie miejsce. Jestem pewien, że jeszcze skuteczność poprawi. Powiedziałem również, że piłkarz jest wart tyle, ile ktoś jest w stanie za niego zapłacić. No bo, czy gdyby Bayern chciał oddać Lewego za 5 mln euro, to ktoś by go kupił? No pewnie, że tak! A za 15? Jasne! W końcu urosłoby to do jakiejś równie horrendalnej kwoty, którą byliby w stanie wydać Chińczycy, czy szejkowie.

A Zieliński, 20 mln? Piłkarz sprawdzony, zna ligę, ma 22 lata. W połowie oszlifowany diament. W dodatku uparł się na niego trener Sarri, który pracował z Piotrkiem w Empoli. Myślę, że ma na chłopaka pomysł.

Czy sobie poradzą, konkurencja? Jeden i drugi lekko mieć nie będzie. W sparringu z Monaco, 4 bramki strzelił Gabbiadini, czyli bezpośredni rywal Arka. Jak widzieliśmy podczas Euro, Milik nie ma jeszcze tak mocnej głowy jak Lewandowski, ale sądzę, że podczas przygody z Napoli, tego właśnie będzie musiał się nauczyć i zrobi to. Trzeba dać mu trochę czasu. Sama kwota transferu może być dla niego obciążeniem. Trzymam więc kciuki. Podobnie jest w wypadku Zielińskiego. Różnica jest jednak taka, że Piotrek ma trochę cięższą konkurencję. Kapitan Hamsik, Jorginho, El Kaddouri, czy Guzman, to dość duże nazwiska. Plus dla niego, że tych konkurentów zna, tak jak i całe rozgrywki. Były zawodnik Empoli i Udinese także nie ma jeszcze najmocniejszej psychiki, dlatego wierzę, że trener Sarri umie temu zaradzić i nie da się Piotrkowi zablokować.

Nie mogę się już doczekać startu rozgrywek i meczów Napoli.

* * *

A widzieliście ostatnio najdroższego piłkarza Serie A? Trochę mu się na plaży zrobiła nieplażowa sylwetka.

higuanin grubasek

Tak, to właśnie Gonzalo Higuain, na dwa tygodnie przed startem rozgrywek Serie A. No cóż, przynajmniej widać, że wypoczął na wakacjach.

* * *

Wiemy już z kim zmierzy się Roma w eliminacjach Ligi Mistrzów. Przeciwnikiem okazało się Porto.

Dobry traf? Chyba jeden z lepszych. Choć lepiej było wylosować Ajax. Nie ma się jednak co martwić, a Porto to nie City. Rzymianie muszą być uważni i iść po swoje. To najsłabsze Porto od lat. Już nie tak straszny smok.

Szanse? 50 na 50. Może z lekkim wskazaniem na Romę. Tak pewnie obstawialiby bukmacherzy. Ja jednak jestem w tym przypadku dość sceptyczny. Nie wiem czemu, ale czuję lekki zapach katastrofy w obozie Rzymian. Poza tym te eliminacje nigdy Włochom zbytnio nie wychodziły, a przynajmniej w obecnej formie rozgrywek.

Roma trochę się wzmacnia, ale czy to prawdziwe wzmocnienia, okaże się w trakcie sezonu. Niby przyszedł Vermaelen, ale gość to szklanka. Włodarze Giallorossich takich obrońców lubią chyba najbardziej, albo dbają o to, żeby ich lekarze mieli pełne ręce roboty.

Oczywiście z nieskrywaną ciekawością te eliminacje obejrzę, do nich jednak jeszcze ponad tydzień. Szkoda tylko, że w tym samym czasie będzie grała Legia Warszawa. Znowu będzie trzeba jechać na dwa ekrany. Ale przecież, co to dla mnie?

Na dzisiaj to już wszystko i jak zwykle zapraszam do lektury za tydzień. Start rozgrywek Serie A czuć już bardzo dobrze i z pewnością będzie o czym napisać. Ciao!

 

PAWEŁ ISKRA

 

 

FOTO: sport.interia.pl

KOMENTARZE