Tomasz Romanowski odpowiedział na zaczepkę Adriana Bartosińskiego i mamy konflikt, którym żyją kibice MMA w naszym kraju. Bartos wyrósł na najbardziej dymogennego zawodnika w Polsce, bo nie gryzie się w język i mówi, co myśli. Wyprzedza pod tym względem każdego, bo… nie ma żadnej konkurencji. Reszta chłopaków siedzi na sali i trenuje. Robi coś, co nikogo nie interesuje.
To znaczy może interesuje, ale nie tak, żeby o tym rozmawiać. Można zapytać zawodnika o przygotowania, perspektywę na dany pojedynek, można podpytać o sparingi, ale – umówmy się – to gadanie, które zbrzydło nawet najbardziej zagorzałym kibicom. MMA, które jeszcze niedawno uważałem ze jeden z najbardziej popularnych sportów nad Wisłą, jest na tyle nudne, że poza trywialnymi gadkami o tym samym trudno jest znaleźć kogokolwiek, kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Bartosiński założył swój kanał na YouTube, zaczął nagrywać filmiki, trochę podszczypuje Czarka Oleksiejczuka, prowokuje Artura Ostaszewskiego, potrafi podgryźć za nogawkę Romanowskiego i staje się gościem, który łamie schematy. Z jednej strony spoko, bo przynajmniej coś się dzieje i kibice potrzebuje postaci, która będzie polaryzowała, ale to pokazuje, jak smutne jest to całe środowisko. Ta sytuacja zmusiła mnie do tego, żeby zastanowić się, jaki konflikt pomiędzy zawodnikami sportów walki miał miejsce w ostatnim czasie w naszym kraju. Tak rozmyślam i…
– Bartosiński vs. Oleksiejczuk – wiadomo, temat każdy zna
– Romanowski vs. Oleksiejczuk – jakiś czas temu było między chłopakami wesoło
– Romanowski vs. Pawlak – przed ich walką i chwilę po Romanowski uderzał w cały Octopus Łódź
– Bartosiński vs. Grzebyk – już nawet nie wiadomo, o co tam chodzi, ale chłopacy również razem nie jeżdżą na wakacje
– Kaczmarczyk vs. Rutkowski – trailer przed ich walką został podkręcony, potem była sztama, następnie Rutek przegrał, zaczął się w durny sposób tłumaczyć i umniejszać swojemu młodszemu koledze
Do tego możemy na siłę dodać jakąś pyskówkę pomiędzy Tomkiem Sararą a Arkiem Wrzoskiem, głupot w ostatnim czasie kilka razy nawygadywał Damian Janikowski, który później się z wszystkiego wycofywał, Marian Ziółkowski kilkoma wypowiedziami poddymił, do tego było zamieszanie o wypowiedzi Tomka Adamka w kierunku Mameda Khalidova. Umówmy się jednak, że ten akapit jest już tak bardzo mocno naciągany pod kątem przymusowego szukania konfliktu, że długo zastanawiałem się, czy go nie wykasować. Wszystkie afery w polskim MMA w ostatnim czasie umieściłem w pięciu podpunktach i we wszystko zamieszanych jest łącznie siedmiu zawodników. Całej reszty poza wejściem do klatki nie ma co śledzić. Nie mają żadnego pomysłu na to, w jaki sposób zaciekawić widza wyrazistością, kontrowersją, charyzmą i odwagą, której tak dużo w sobie mają zawodnicy trenujący sporty walki.
Dać fanom emocje, które dotrą do ludzi spoza bańki.
Każdemu koledze po fachu, życzę tak świadomego mechanizmów rządzących tym rynkiem, Zawodnika 👌🏻
Każdy kumaty, będący w naszej branży wie, że takich Zawodników jest bardzo mało i cieszmy się, że w ogóle są 🙃
Nie wystarczy trenować.@kaczmarczykmma 💚 pic.twitter.com/cy8JjRYNvt
— Artur Ostaszewski (@ar_ostaszewski) April 18, 2024
Dziwi mnie to wszystko, bo podczas pisania tego tekstu cofnąłem się bardzo daleko, popytałem znajomych, przejrzałem YouTube. W prawdziwym sporcie nie ma w ogóle sytuacji konfliktowych – nie zawsze jest między zawodnikami wielki szacunek i wzajemne uwielbienie, ale nie jest to na tyle interesujące, żeby w ogóle o tym napisać. Jest to o tyle zastanawiające, bo po drugiej stronie stołu mamy freaki, które codziennie generują konflikty, podziały i skrajne emocje. Frapuje mnie to, że świadoma i w pełni obeznana w świecie wirtualnym młodzież nie próbuje nawet w żaden sposób naśladować swoich wielkich idoli, którzy stali się nimi również dzięki temu, że byli jacyś. Michał Materla nie tylko jest super wojownikiem, ale też skakał sobie do gardłem z Jay’em Silvą kilkanaście lat temu, co umocniło jego pozycję w świadomości ludzi. Marcin Różalski nigdy nie gryzł się w język i miał spinę z Mariuszem Pudzianowskim, który z kolei do sportu wszedł po zwycięstwie, ale i konflikcie z Marcinem Najmanem. Mateusz Gamrot jest wybitnym zawodnikiem, ale gdybyśmy zapytali przeciętnego mieszkańca Łomży, jaką walkę Gamera pamięta najbardziej, to pewnie najszybciej padłoby nazwisko Normana Parke i to może nawet nie za sprawą walki, a tego wszystkiego co działo się wokół pojedynku. Maciej Jewtuszko był ostatnio żegnany jako legenda sportów walki i jasne, Irokez zasłużył sobie na honory, ale – bez przesady – przecież on w całej karierze wygrał 13 walk, z czego 3 w ostatnich 10 latach. Jego bitwy z Arturem Sowińskim były „jakieś”, a między panami wrzało. Kornik to też dobry as, który skonfliktował się z Marcinem Wrzoskiem. Niewykluczone, że któraś z organizacji freakowych doprowadzi do rewanżu obu panów, o czym od kilku lat mówi się wielokrotnie.
Do tego pamiętamy spiny pomiędzy Darkiem Michalczewskim a Andrzejem Gołotą, Gołotą a Adamkiem, Adamkiem a Szpilką, Szpilką a Krzysztofem Włodarczykiem czy Krzysztofem Zimnochem. Dodatkowo pamiętamy te walki, choć… nie zawsze do nich dochodziło. Nie były one potrzebne, by mocno ruszyć publiką.
Dobra, jeżeli nie zgadzasz się z tezą, do której wiosłuję, to wymień największe zwycięstwo w ringu Krzysztofa Zimnocha. Bo że to ten od Szpilki to na pewno wiesz, prawda?
UFC daje nam przykład i powinniśmy czerpać nie tylko z tego, że walka wieczoru bez pasa mistrzowskiego powinna trwać 25, a nie 15 minut, ale cała otoczka to również coś, czego możemy się nauczyć. Jon Jones, Conor McGregor, Israel Adesanya, Ilia Topouria, Henry Cejudo i cała reszta – oni wszyscy nie tylko potrafią walczyć, ale również nie chorują na język – mówią, co im leży na wątrobie, wkładają kij w mrowisko, potrafią wyśmiać, wyszydzić, pocisnąć, obrazić i zaczepić, bo doskonale wiedzą, że to jedyna droga, żeby zostać zapamiętanym przez przeciętnego kibica. Chcesz być mistrzem? Musisz trenować i wygrywać. Chcesz być dobrze zarabiającą gwiazdą? Poza umiejętnościami musisz umieć czasami poddymić, żeby ludzie chcieli cię śledzić, gdy wychodzisz z sali treningowej.
A u nas? Bartosiński wyzwał do walki kontuzjowanego Romanowskiego wspomniał w swoim materiale o kontuzjowanym Romanowskim. Mamy aferę, jakiej w polskim MMA nastolatkowie nie mają prawa pamiętać. Kolejne tego typu dymy już w 2030 roku.