KSW 35 to już historia. Emocjonująca i pełna niespodzianek gala odbyła się w trójmiejskiej Ergo Arenie. Swoje walki skomentowali kolejno Mateusz Gamrot, Marcin Różalski, Aziz Karaoglu i Mamed Khalidov. Zapraszam!
Na samym początku Mateusz Gamrot. Nowy czy wciąż panujący mistrz federacji KSW?
Na samym początku chciałem Ci pogratulować zdobycia pasa KSW. Nowy czy wciąż panujący mistrz, bo tutaj jest wiele dyskusji na ten temat. Mateusz Gamrot: Dziękuję bardzo. Ja się czuję już od dawna mistrzem KSW, ale teraz mam pas na swoich biodrach, więc jestem bardzo szczęśliwy. Będę się tym delektował, bo długo na to pracowałem.
Swoją drogą to ciekawa historia z tym pasem. Włodarze KSW czuli wobec Ciebie zobowiązanie, żebyś w końcu o ten pas powalczył w oktagonie?
MG: Nie chcę już w to teraz wnikać, rozstrzygać tego. Stało się jak się stało, a ja musiałem po prostu wyjść do ringu zdeterminowany, dobrze przygotowany i udowodnić swoją wartość. Udało się, wygrałem po dobrej walce i tak naprawdę tylko to się teraz liczy.
Dostajesz coraz trudniejszych rywali. Wiem, że wobec Ciebie są takie plany, abyś walczył z coraz to mocniejszymi zawodnikami.
MG: Widać było, że mój przeciwnik to już nie gość z pierwszej łapanki, więc musiałem nieźle napocić się, żeby ten pojedynek wygrać. Ale to dobrze. O to chodzi w tym sporcie. Żeby mierzyć się z coraz trudniejszymi przeciwnikami i z nimi wygrywać. Nie może być za łatwo.
To zwycięstwo Cię umocniło?
MG: Oczywiście. Czuje się najlepszym zawodnikiem w kategorii lekkiej w Europie. Chciałbym spróbować swoich sił z najlepszymi fighterami na świecie i być najlepszym zawodnikiem na świecie. To moje wielkie marzenie.
Duża pewność siebie od Ciebie emanuje.
MG: Zawsze byłem pewny siebie. Ciężko trenuje, często nawet trzy razy dziennie. Zapierdalam na maksa i nie mogę obawiać się swoich rywali. Odpocznę trochę, wracam na salę, bo jeszcze dużo pracy przede mną. Pasa nie oddam – wyprzedzam Twoje kolejne pytanie.
********************
Marcin Różalski sprawił niemałą niespodziankę i pokonał faworyzowanego Mariusza Pudzianowskiego. Kilka słów od Różala:
Wygrywając z Pudzianem sprawiasz – powiedzmy sobie szczerze – niemałą niespodziankę. Proszę o kilka słów komentarza po tej walce.
Marcin Różalski: Trudno mówić mi o przemyśleniach, bo nie ma czegoś takiego. To byłaby hipokryzja z mojej strony, gdybym się teraz napinał, bo ja taki nie jestem. Wygrałem – super. Gdybym przegrał, to też nic by się nie zmieniło. To tylko 15 minut mojego życia. Epizod. Wczoraj o tej godzinie już spałem, dziś mam przyjemność z Tobą rozmawiać, ale jutro też o tej godzinie będę spał. Było, minęło.
A jak to wyglądało to z Twojej perspektywy? Mariusz odklepał?
MR: Zobacz (Marcin puka mnie w ramię). Klepnąłem?
Tak.
MR: To on w takim razie też odklepał. Nie wiem czy chciał mnie zaczepić, pozdrowić czy poddać walkę, ale odklepał. Sędzia to widział i przerwał pojedynek.
To była taka walka, którą Ty chciałeś stoczyć? Trochę powalczyliście w stójce.
MR: Bardzo mi się podobało. Trochę musiałem go poganiać w klatce, były kopnięcia. Nie mogłem skrócić od razu dystansu, ale dwa razy dobrał się do mnie i sprowadził walkę do parteru. Wiedziałem, że będzie czuł się w tym mocny.
Mówiłeś, że masz przygotowane na Mariusza 3 rzeczy. To była jedna z nich? Te kopnięcia?
MR: Zwróciłem uwagę, że jak Marcin wchodzi po nogi, to odsłania głowę. Nie sparowałem z nim nigdy, wiec nie wiedziałem jak to będzie wyglądało w praktyce. Pudzian ma mocną szyję i trudno było go trafić.
Mariusz trafiał Cię mocno?
MR: Jest silny, ale ani razu nie trafił mnie jakoś mocno. Ja stoczyłem w kickboxingu prawie 200 amatorskich walk, 50 boksie tajskim, więc naprawdę trzeba mnie mocno trafić, żebym padł na deski. Mariusz bił mocno, ale ani razu mnie nie trafił.
A parter?
MR: Jest ciężki, silny i to czuć. Potrafi tą swoją masę rozłożyć w taki sposób, że każda sekunda walki męczy. Jakoś jednak z tego wybrnąłem.
********************
Teraz czas na pokonanego Aziza Karaoglu, który po bardzo kontrowersyjnej decyzji sędziów przegrał z Mamedem Khalidovem:
Aziz poproszę Cię o krótki komentarz do tej walki i werdyktu sędziów, który wzbudził tutaj wiele kontrowersji.
Aziz Karaoglu: Każdy, kto oglądał walkę widział, że wygrałem ten pojedynek. Świadczy o tym fakt, że Mamed po walce chciał mi oddać ten pas. Ja go nie chce, bo Mamed to jest mój brat. Gdybym walczył z Materlą, tak jak pierwotnie miało być, to na pewno chciałbym rewanżu. Nie mam pretensji do niego, bo to nie jego wina. Sędziowie podjęli taką decyzję i ja muszę to zaakceptować. Czuję się jednak zwycięzcą tej walki. Wygrałem – jestem tego pewien. Rewanżu nie będzie – to był błąd, że tu przyjechałem. Uwielbiam Mameda, jest wielkim mistrzem i nie chce z nim ponownie walczyć. To on jest bohaterem KSW – nie zapomnijcie o tym.
Słyszałem, że walczyłeś z kontuzją.
AK: We wtorek pękła mi kość w łąkotce. Pojechałem do lekarza, zrobili mi zastrzyk. Nie mogłem chodzić. Włodarze KSW chcieli, żebym walczył i ostatecznie wyszedłem do klatki. W pierwszej rundzie złapałem rękę. Bolało, ale ja się nie poddaje. Nigdy. Walczę do końca i mimo, że wiele osób pewnie poddałoby pojedynek, ja tego nie zrobiłem. Jestem wojownikiem, nie zapominaj o tym.
Czym był dla Ciebie pojedynek z Mamedem?
AK: Wielkim przeżyciem. Walczyłem z jednym z najlepszych zawodników na świecie. Mamed to wasz bohater. Ja dziś byłem lepszy i chyba też to widziałeś. Nie będę jednak odwoływał się od decyzji sędziów ani nic z tych rzeczy, bo taki jest sport.
Będziesz chciał walczyć jeszcze w Polsce?
AK: Nie wiem, nie mam pojęcia. Na pewno nie zawalczę z Mamedem.
Byłeś zaskoczony decyzją sędziów?
AK: Ja? To Mamed był zaskoczony. Widziałeś jego reakcję.
********************
I na końcu Mamed Khalidov. Smutny, przygnębiony, rozgoryczony, ale zwycięski.
Mamed, gratulacje po zwycięskim pojedynku, ale to nie wyglądało tak, jakbyś sobie pewnie tego życzył.
Mamed Khalidov: No nie wyglądało to najlepiej. Muszę na spokojnie obejrzeć jeszcze raz tą walkę i dopiero wtedy zacząć wyciągać jakieś wnioski. Stoczyłem 3 rundy, co nie zdarza się często. Najtrudniejszy pojedynek w moim życiu i najlepszy rywal – to na pewno.
Zaskoczył Cię czymś Aziz?
MK: Bardzo mocno kopał. Nie odklepał trójkąta, mimo że słyszałem, że jestem bardzo blisko poddania go.
Czułeś jego ciosy?
MK: Tak, bardzo mocno bił. Raz, w 3 rundzie trafił mnie mocnym ciosem zamachowym i to czułem.
Plan był taki, żeby schodzić do parteru?
MK: Nie. Wróciły stare nawyki. Miałem klinczować i skracać dystans. Tak jednak nie było.
Czemu walczyłeś w getrach?
MK: Wszystkiego się nie mówi. Każdy ma swoje sprawy i o niektórych rzeczach nie będę rozmawiał.
Jak czułeś się kondycyjnie?
MK: Byłem zmęczony. Przygotowany byłem dobrze kondycyjnie, ale walka sporo sił mnie kosztowała. Przy takiej intensywności trudno jest cała walkę stoczyć na maxa.
A jak skomentujesz gwiżdżącą dziś na Ciebie publiczność?
MK: To pokazuje jak szybko kibice się zmieniają. 10 lat walczę w KSW, wszystko wygrałem, a dziś na mnie gwiżdżą. Bardzo mnie to zabolało. Zawiodłem się, bo wydaje mi się, że zasłużyłem na coś więcej.
A co dalej z Tobą?
MK: Rzygam już MMA. Muszę odpocząć od tego. Dużo przeszedłem w ciągu ostatniego roku, mam sporo problemów w życiu prywatnym i uwierzcie mi, że wielu zawodników w ogóle nie wyszło w mojej sytuacji do ringu. Odpoczywam, nabieram świeżości i dalej zobaczymy co będzie. Przez rok nie zobaczycie mnie w KSW.
********************
Pamiętacie Janka Błachowicza?
Antoni Chmielewski po walce z Michałem Materlą.
Michał Materla – mistrz powrócił, ma się zdrów.
Złotoustny Juras i jego „wooooow!”
Merytoryczny, wyważony, perfekcyjnie przygotowany. Andrzej Janisz.