Lechia Gdańsk w przedostatniej kolejce rozgrywek Ekstraklasy pokonała u siebie walczącą o Mistrzostwo Polski Legię Warszawa 2-0. Bez mydła. Kwestia tytuły rozstrzygnie się więc w niedzielę. Prawie cały kraj będzie wówczas trzymał kciuki za Piasta Gliwice i Pogoń Szczecin. Bo jeśli naszej ligi nie można traktować poważnie, to niech chociaż majster będzie bekowy…

Tego co w Gdańsku wymyślił Czerczesow nie ogarnął chyba nawet on sam. No bo jeśli na dwie kolejki przed końcem rozgrywek zespół ma szansę przypieczętować tytuł mistrzowski, to trener takiej ekipy rzuca na murawę wszystko, co aktualnie ma najlepszego, wygrywa mecz i rozwiewa wszelkie wątpliwości. Tym czasem na Stadionie Energa trudno było nie ulec wrażeniu, że rosyjski szkoleniowiec najnormalniej w świecie się podłożył! Twierdzi tak chyba każdy kto oglądał to spotkanie, z wyjątkiem rosyjskiego szkoleniowca…Na pomeczowej konferencji prasowej zresztą nawet on wyglądał tak, jakby nie wierzył w swoje pokrętne tłumaczenia dlaczego na mecz, który mógł dać Legii tytuł Mistrza Polski wystawił pół rezerwowy skład. Założę się, że nie jestem jedyną osobą, która ma teraz nadzieję, że to pseudo wyrachowanie ugryzie go w najbliższą niedzielę w dupsko…

Z drugiej strony – żeby było jasne – od chwili przejęcia przez Piotra Nowaka Lechii nikomu nie udało się w Gdańsku wygrać. Co więcej – tylko Termalika zdołała wywieźć z bursztynowego stadionu jeden punkt, w dodatku bardzo szczęśliwie. Jednak przyszły (co wciąż przecież jeszcze bardzo możliwe) Mistrz Polski właśnie wygrywając taki mecz mógłby udowodnić swoją wielkość. Czerczesow postanowił jednak zrobić idiotów z kibiców, piłkarzy i wszystkich obserwatorów polskiej Ekstraklasy…

Kilka ciepłych słów należy się przy okazji biało-zielonym. O imponującym dorobku na własnym stadionie już wspomniałem. Poza tym pod wodzą Nowaka Lechia gra efektywnie i efektownie i na tle całej ligi (wydaje mi się, że należy to podkreślić – wciąż mówimy jedynie o polskiej Ekstraklasie) prezentuje się bardzo dobrze. Czy gdańszczanie zasłużyli na miejsce w czołowej czwórce ligi i na szansę zaprezentowania nas w Europie? O tym zadecyduje ostatnia seria spotkań i bezpośredni pojedynek z Cracovią w Krakowie. Lechia tylko zwyciężając Pasy jest w stanie wyprzedzić ten zespół w tabeli i ten warunek wydaje się być wystarczająco trudnym do wykonania, żeby po jego wypełnieniu nikt nie miał wątpliwości, że drużyna Nowaka na to zasłużyła. Tym bardziej, że właśnie na wyjazdach dotychczas nie potrafiła potwierdzić swojej klasy. Co prawda biało-zieloni po raz kolejny (!! który to już raz?!) przespali rundę jesienną, ale ostatnie miesiące to już zupełnie nowa, piłkarska jakość w naszym kraju. „ Mamy swój finał” powiedział po zwycięstwie z Legią szkoleniowiec gdańszczan.

A więc w najbliższą niedzielę: Gdańsk i pół Krakowa kibicuje Lechii, cała Polska, z małymi wyjątkami – trzyma kciuki za Piasta i Pogoń. Bo jeśli naszej ligi nie można traktować poważnie, to niech chociaż majster będzie bekowy…

 

KOMENTARZE