Takimi meczami przegrywa się mistrzowski tytuł. Tak, śmiało można powiedzieć, że Real odpadł właśnie z rywalizacji o drugie trofeum w tym sezonie. Po frajerskim odpadnięciu z krajowego Pucharu Królewscy mieli skupić się na ligowych zmaganiach. Po 25 kolejkach tabela mówi wiele: Barcelona, choć nie zachwyca, punktuje. Regularnie ciuła punkty, mimo że jej gra wygląda momentami żenująco. Real zremisował z Malagą(mógł nawet przegrać) i do liderującej ekipy z Katalonii traci już 9 punktów. Co to oznacza? Że jeżeli podopieczni Zizou nie chcą drugi rok z rzędu zostać publicznie ośmieszeni, to muszą wygrać Ligę Mistrzów.

Moim zdaniem remis Realu z Malagą wyjdzie Królewskim tylko na dobre. Patrzę w terminarz Realu i Barcelony i widzę, że Blaugrana ma teoretycznie łatwiejszą drogę do końca sezonu. Już za tydzień wielkie derby Madrytu, a za nieco ponad miesiąc Los Blancos przyjeżdżają na Camp Nou. Co teraz powinien zrobić Real? Totalnie odpuścić zmagania ligowe. Rotować składem, dać więcej szans na grę zmiennikom. Powiedzmy sobie szczerze: Real i tak by nie został w tym roku mistrzem Hiszpanii. Gdyby dziś wygrał, to wciąż sportowa postawa kazałaby mu walczyć o ligowy byt. Sprawy ułożyły się jednak w ten sposób, że już w lutym Zidane może powiedzieć swoim podopiecznym z pełnym przekonaniem, że cel jest tylko jeden. Cel, który może rozgrzeszyć największe przewinienia.

Fascynuje mnie ta Malaga. Takie sobie drużyna, ligowy średniak, który na nikim poza Hiszpanią nie robi większego wrażenia. Na Półwyspie Iberyjskim każdy jednak docenia klasę tego rywala i wie, że na La Rosaleda nie ma przelewek. Trzeba być gotowym naprawdę na wszystko i uwijać się jak w ukropie, by wywieźć z Andaluzji pełną pulę. Kameni znowu był najjaśniejszą postacią na boisku. To głównie dzięki niemu podopieczni Javiego Graci zdobyli punkt, który smakuje jak okazałe zwycięstwo.

Moim zdaniem Real jest teraz drugim, największym faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. Paradoksalnie dzisiejszy policzek może wyjść Królewskim tylko na dobre. Chelsea jest bez formy, Bayern stracił gdzieś swój dawny blask, a PSG dominuje, ale tylko na własnym podwórku. Światowa czołówka wydaje się mieć poważną zadyszkę. Gdy Barcelona będzie broniła tej kilku punktowej zaliczki i skupiała się na finale Pucharu Króla, Real będzie czekał na rywala w ćwierćfinale. Jose Mourinho powiedział kiedyś, że mistrzostwo wygrywa absolutnie najlepsza drużyna w lidze. W Champions League natomiast możesz mieć więcej szczęścia w losowaniu, dzięki czemu droga do zwycięstwa nie jest wcale tak odległa, jak mogłoby się wydawać. Czas pokaże jak będzie. Jeśli Real nie zdobędzie Ligi Mistrzów, to klub zaliczy drugi z rzędu pusty przelot. To coś, czego historia futbolu jeszcze nie doświadczyła.

KOMENTARZE