Widoki na korzystny rezultat w meczu z Lechem nie były duże, niedosyt, a w zasadzie uczucie zmarnowanej szansy tuż po nim, ogromne. Mimo słabego meczu można było w Poznaniu wygrać. Na szczęście w Białymstoku również padł remis. Podział punktów utrzymuje wielką czwórkę przy graniu o mistrzowski tytuł, a po 35. kolejce szanse Lechii na koronę są większe. Przynajmniej moim zdaniem.
Racjonalnie myślący kibic w Gdańsku zdawał sobie sprawę, że o pełną pulę w Poznaniu będzie bardzo trudno. Choć z drugiej strony – Lech już kilka razy wykoleił się podczas ważnych spotkań. Drużyna z Wielkopolski poległa z Lechią jesienią, trzykrotnie musiała uznać wyższość Legii. Gdy dodamy do tego porażkę w finale Pucharu Polski ze słabiutką Arką, to dochodzimy do wniosku, że w najważniejszych momentach sezonu, Kolejorz zawodził. Taka też była nadzieja Lechii, że faworyzowany zespół z Wielkopolski znowu się zdrzemnie i uda mu się wyrwać punkty.
Wyrwać się udało, ale tylko punkt. I o ile w 18. czy 24. kolejce jedno oczko przywiezione z Poznania cieszyłoby wszystkich nad morzem bardzo, o tyle wczoraj była to bardziej strata dwóch punktów, niż zdobycie jednego. Chodzi mi oczywiście o Lechię, jako o zespół aspirujący o tytuł. Bardzo istotne dla biało-zielonych kibiców idących w poniedziałek rano do pracy są wydarzenia z Białegostoku, gdzie Jaga podejmowała Legię. Gdyby wygrali mistrzowie Polski, to na dwa mecze przed końcem sezonu, mieliby już cztery punkty przewagi nad drugą w tabeli drużyną. Gdyby zwyciężyła zmasakrowana przed kilkoma dniami w Gdańsku Jagiellonia, Lechia traciłaby do niej aż trzy punkty.
Z racji tego, że tak się nie stało, dziś znowu mamy w tabeli ścisk i mnóstwo niewiadomych. Na dwa mecze przed końcem sezonu nie wiemy nic. Możemy natomiast powróżyć trochę z fusów i spróbować przewidzieć, co wydarzy się w najbliższej kolejce. Kolejna seria gier prezentuje się tak:
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Jagiellonia Białystok
Lech Poznań – Wisła Kraków
Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin
Korona Kielce – Legia Warszawa
Tak, wiem – liga jest nieprzewidywalna i trudno cokolwiek kalkulować przez rozpoczęciem meczu. Nie bójmy się jednak tego powiedzieć i puścmy wodzę fantazji – Lechia wygra z Pogonią. Pokona ją na własnym boisku, choć w tym sezonie jeszcze z ekipą ze Szczecina nie zainkasowała kompletu punktów. Przytuli trzy oczka i będzie oglądać się na:
– Jagiellonię, która pewnie wygra w Niecieczy
– Lecha, który pokona u siebie Wisłę
– Legię, która zremisuje w Kielcach
Wariant to optymistyczny dla Lechii rzecz jasna, ale wcale nie niemożliwy. Czy wszystkie trzy drużyny walczące z gdańszczanami o tytuł, wygrają swoje mecze? Wątpie. Czy Jaga pokona będącą w fatalnej formie Termalicę? Myślę, że tak. Czy Lech po raz trzeci straci punkty? Sądzę, że nie. Czy Legia zremisuje na gorącym terenie w Kielcach? Wielce prawdopodobne.
Wirtualna tabela przed ostatnią ligową kolejką może zatem wyglądać tak:
- Legia Warszawa 41 pkt
- Jagiellonia Białystok 41 pkt
- Lech Poznań 41 pkt
- Lechia Gdańsk 41 pkt
Tłok jak na pekińskim dworcu kolejowym. Cztery drużyny, każda po 41 punktów. Do rozegrania jedna kolejka, w której:
Jagiellonia Białystok – Lech Poznań
Legia Warszawa – Lechia Gdańsk
Ciekawie, prawda? Czytam opinie bokserów z Neostrady, którzy biją na alarm, że nasze rozgrywki są bez sensu, zbyt dużo grania, a ESA 37 faworyzuje słabsze zespoły. Gówno prawda. Wszędzie gra się więcej niż 30 kolejek (Hiszpania, Niemcy, Anglia, Włochy, Francja). W futbolu chodzi przede wszystkim o emocje, a te są u nas ogromne. Jak słucham trenerów, piłkarzy i tzw. ekspertów, że należy wrócić do starego systemu rozgrywek, to głos jeży mi się na głowie. W piłkę i tak grać nie potrafimy (my, jako liga), to niech przynajmniej są emocje do samego końca. Nikt nie ma prawa powiedzieć, że w tym sezonie ich nie było. I nie będzie do ostatniego gwizdka.
Jeżeli przed wczorajszymi meczami można było szacować, że Lechii będzie bardzo trudno o tytuł (eksperci szacowali, że jakieś 6% szans na mistrzostwo), o tyle teraz optyka się zmienia. Lechia zdobyła tylko punkt w Poznaniu, ale Lechowi zabrała aż dwa. Do tego korenspondencyjny pojedynek ułożył się w ten sposób, że nikt nie odskoczył. Jestem dziwnie spokojny, że Lechia u siebie z Pogonią wygra. Czy tym samym tropem pójdzie reszta stawki? Tego nie jestem już taki pewien.
Choć przed meczem z Koroną też stawiałem wszystko na zwycięstwo Lechii. Swoją drogą, to ekipa z Kielc jest dzisiaj tą, do której najszczerzej uśmiecha się Jaga, Lech i Lechia. To ona może rozdać karty wedle własnego uznania.