Iwona Bernardelli to najszybsza polska biegaczka na dystansie maratonu, która jesienią 2017 roku zaszła w ciążę. Dlaczego wciąż myśli o igrzyskach olimpijskich w Tokio i jak czuje się w stanie błogosławionym? Który moment był dla niej najtrudniejszy i jak spędza wolny czas? Czy brakuje jej rygoru treningowego i kiedy zamierza wrócić do biegania? Zapraszamy to przeczytania naszej rozmowy!

Wywiad pierwotnie ukazał się na portalu www.laczynaspasja.pl i można go przeczytać również TUTAJ.

Widzieliśmy się podczas Halowych Mistrzostw Polski w Toruniu. Tęskniłaś, gdy patrzyłaś na sportowców biorących udział w tej imprezie?

Iwona Bernardelli: Nie wiem, czy tęsknota to dobre określenie. Cały czas jestem blisko sportu, śledzę wyniki, byłam na mistrzostwach Polski, więc trudno mówić o rozbracie z tym, co dzieje się w środowisku. Nie tęskniłam na pewno za bieganiem, gdy zobaczyłam, co działo się na mistrzostwach Polski w biegach przełajowych. Śnieg, błoto, pogoda, której nigdy nie lubiłam. Zawsze byłam zwolenniczką tras, po których dało się biegać. Taplanie w błocie nigdy nie podobało mi się, a w tym roku aura była taka, że nie było za czym tęsknić. Mróz, zimno, śnieg. Brrr!

Taką mamy wiosnę i zimę w naszym kraju. Śnieg przychodzi w marcu, gdy powinno się robić coraz cieplej.

Pamiętam kiedyś mistrzostwa Polski w przełajach w Bydgoszczy, które odbywały się w kompletnym błocie. To były najgorsze mistrzostwa, w których brałam udział. Nawet najlepiej przygotowani zawodnicy nie spisywali się na miarę oczekiwań. Łukasz Parszczyński był wtedy znakomicie przygotowany, był stawiany w roli faworyta do zwycięstwa, a przybiegł około 10. miejsca. Biorąc pod uwagę, że tu było podobnie, naprawdę nie było za czym tęsknić.

Dzień później w Gdyni odbywał się półmaraton. To już bardziej twój klimat. Przebierałaś nogami pod stołem, gdy przyglądałaś się biegaczom?

Nie patrzę na to w ten sposób. O tym, że chcemy mieć dziecko, myśleliśmy z mężem już od jakiegoś czasu. To było zaplanowane. Wiedzieliśmy, że jest to najlepszy moment i świadomie podjęliśmy tę decyzję. Jestem szczęśliwa i już nie mogę się doczekać narodzin naszego dziecka, więc nie myślę teraz o bieganiu. Może inaczej – myślę, ale nie ubolewam nad tym, że nie startuję w danych zawodach, bo wiedziałam, z czym to się wiąże. Dlatego teraz po prostu odpoczywam od biegania. Mój organizm się regeneruje. Jest czas, żeby zaleczyć stare urazy, pewne rzeczy przemyśleć, dać sobie na trochę luzu od rygoru treningowego. To mi służy, choć muszę przyznać, że to dla mnie nowe doświadczenie. Fajne, ale to coś, z czym nigdy się nie spotkałam. Uczę się poniekąd trochę innego życia.

Czy sportowiec, który od kilkunastu lat trenuje, może skorzystać na takiej przerwie? Czy organizm tego potrzebuje w pewnym momencie i może mu to wyjść na dobre?

Prawda jest taka, że ja od kilku lat bardzo mocno trenowałam. Miałam różne problemy zdrowotne, bolało mnie np. przy ścięgnie Achillesa już trzy lata i nie było praktycznie treningu, podczas którego by mi to nie dokuczało. Byłam zmęczona ciągłym narażaniem organizmu na szwank. Nawet jak fizycznie udawało mi się pokonać ból, to psychicznie trudno było dzień w dzień mobilizować się, aby wyjść pobiegać, gdy cały czas z tyłu głowy zapalała się lampka kontrolna, że nie wszystko jest w porządku. A mimo wszystko udawało mi się przygotować życiową formę, choćby na igrzyska olimpijskie w Rio.

Warto wspomnieć, że ty planujesz wrócić do zawodowego uprawiania sportu po urodzeniu dziecka.

Tak, dokładnie, taki jest plan. Urodzę na początku lipca, więc do imprezy docelowej, czyli igrzysk olimpijskich, będę miała jeszcze dwa lata przygotowań. Wiadomo – będę musiała wsłuchać się w swój organizm. Każda kobieta inaczej znosi ciążę i dla mnie to będzie nowe doświadczenie. Chcę jednak wrócić do trenowania, na ten moment nie wyobrażam sobie nie biegać. Teraz dobrze się czuję i mam nadzieję, że tak samo będzie również po urodzeniu. Głowa na pewno będzie gotowa na mocny trening, mam nadzieję, że organizm również.

Wyleczyłaś już kontuzję?

Tak, Achilles nie boli, już wiosną 2017 roku zaczęłam odpuszczać treningi, by w końcu naprawić nogę. W wakacje poddałam się zabiegowi, który zakończył się powodzeniem. Na początku okresu jesiennego wszystko wróciło do normalności i mogłam wreszcie biegać bez bólu, zdecydowałem się, że przyda się jeszcze 9 miesięcy dodatkowej regeneracji.

Skąd czerpiesz wiedzę na temat tego, jak profesjonalnie trenująca biegaczka powinna postępować podczas ciąży? W styczniu wstawiłaś zdjęcie na Facebook’a, że jesteś w górach. Biegałaś?

Nie, nie biegałam. Byłam w Hiszpanii i faktycznie najwyższy szczyt zdobyliśmy. To było uzgodnione z lekarzem, pozwolił na to, aby w okresie ciąży aktywnie wypoczywając zaliczyć również spacer po górach. Czułam się dobrze, ale nie chciałam ryzykować bieganiem. Skąd czerpię wiedzę? Nie napotkałam na żaden poradnik, w jaki sposób należy trenować w ciąży i kiedy należy przestać. Z czego to wynika? Być może z tego, że organizm każdej kobiety jest inny i indywidualną sprawą każdej z nas jest to, w jaki sposób zachowuje się na danym etapie ciąży. Paula Radcliffe biegała bardzo długo i wszystko z jej organizmem było w porządku – urodziła zdrowe dziecko. Nie każdy tak samo na to zareaguje. Ja też pewnych rzeczy dopiero się uczę i nie wiem, jak będzie za dwa tygodnie.

Ty w ciąży w ogóle nie biegasz.

Dokładnie. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to przestałam biegać. Po co miałabym trenować? Biegać po sześć minut na kilometr? Rozumiem – forma aktywnego spędzania czasu – zgoda. Chodzę dużo na spacery, nie muszę biegać. I tak się nie zmęczę, nie podtrzymam formy, a przynajmniej w tym czasie nabiorę głodu do treningu. Czy neguję bieganie w ciąży przez inne kobiety? Absolutnie nie! Ja nie trenuję, nie chcę, nie czuję takiej potrzeby. Gdy jednak któraś z pań ma na to ochotę, to jestem ostatnią osobą, która to będzie odradzała. Indywidualna sprawa każdej z nas.

Komisja antydopingowa do ciebie zapukała – nie dali ci spokoju nawet podczas ciąży.

Dokładnie (śmiech). Pierwsza para, która wykonywała badania, była bardzo zdziwiona. Kolejni już chyba zostali wtajemniczeni, że jestem sportowcem w trakcie dłuższej przerwy wypoczynkowej i póki co nie trenuję.

Cały czas musisz pisać, gdzie jesteś?

Tak. Mimo tego, że jestem w ciąży, to cały czas podlegam kontroli i muszę meldować się, gdy zmieniam miejsce pobytu. Komisja może do mnie zapukać w każdej chwili. Rozumiem – takie są procedury, a to jest praca tych ludzi, więc nie mam nic przeciwko badaniom. Z drugiej strony to trochę dziwne, że przy takim niedofinansowaniu lekkiej atletyki marnowane są pieniądze na badanie kobiet w ciąży, zamiast przeznaczyć je na kontrolę podejrzanych zawodników. No chyba, że mają pieniądze na to i na to.

Kiedyś biegaczki z NRD zachodziły w ciążę, biegały podczas wielkich imprez w trzecim miesiącu, a później, już po wszystkim, usuwały dziecko. Jesteś to sobie w stanie wyobrazić?

Bieganie w trzecim miesiącu ciąży jestem sobie w stanie wyobrazić, ale zachodzenie w ciążę, żeby osiągnąć lepszy wynik… Może tamte kobiety o tym nie wiedziały? Gdy dziewczyna zawodowo uprawia sport, to może nawet nie wiedzieć, kiedy zachodzi w ciążę. Może tamte kobiety były do tego zmuszane? Nie wiem… U mnie to było wiadome od razu, ale jest sporo takich przypadków, gdy sprawa wychodzi na jaw później.

Nie boisz się normalności? Jak znosisz to, że w końcu żyjesz normalnie, tak, jak inni ludzie? Nie ma obozów, treningów, wyjazdów, tylko siedzisz w domu.

Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Na samym początku ciąży miałam takie momenty, że czułam jakbym żyła bezproduktywnie. Byłam przyzwyczajona do życia z wysoką intensywnością, a nagle nie robiłam nic. Siedziałam w domu. Miałam na wszystko czas, zaczęło mi to przeszkadzać. Ciąża trwa dziewięć miesięcy, to wbrew pozorom sporo czasu. Nagle zaczyna człowiek żyć zupełnie inaczej, niż żył do tej pory. Nie zawsze chciało mi się leżeć, a zalecenie od lekarza bardzo często jest takie, że trzeba odpoczywać . Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Jak zaplanować sobie dzień. Będąc w początkowej fazie ciąży musiałam zrezygnować z pewnych rzeczy, na które przez całe życie mogłam sobie pozwalać bez wahania. Przestałam biegać, mimo że do tej pory biegałam nawet dwa razy dziennie. Trochę czasu zajęło mi dojście z tym do ładu.

Kiedy było najgorzej?

Dla mnie najgorszy był właśnie pierwszy trymestr. Musiałam na siebie uważać, przyzwyczaić się do nieco innej rzeczywistości. Potem było już lepiej, teraz jest okej, aczkolwiek kilka razy byłam chora i to nie, że kilka dni, tylko ostatnio na przykład trzy tygodnie. Ciągnęło się to za mną w nieskończoność.

Wiele kobiet marzy o tym, żeby móc odpoczywać podczas ciąży. Nie wszystkim nudzi się podczas oglądania seriali.

No to na pewno nie jest mój świat. Nie będę potrafiła za długo wysiedzieć w domu po urodzeniu dziecka. Rozumiem – trochę trzeba, ale już mnie nosi, a przecież jeszcze trochę czasu zostało do rozwiązania.

Kiedy pójdziesz na pierwszy trening?

Nie wiem, nie mam pojęcia. To wszystko zależy od tego, jak będę się czuła. Na pewno jak najszybciej, choć nie ma co na siłę przyspieszać powrotu. Różne kobiety mogą odmiennie znosić ciążę. Organizm się zmienia, a przy zbytnim pośpiechu mogą pojawić się problemy z miednicą, z kręgosłupem. Chciałabym tego uniknąć, bo zdrowie jest najważniejsze a czas mnie nie goni. Na pewno zacznę od spacerów i ćwiczeń wzmacniających poszczególne partie mięśni. Nie mogę od razu ubrać butów i iść biegać.

Stresujesz się porodem?

Trochę tak. Pierwsze dziecko, obawy są. Jest to również związane z ciekawością, bo jeszcze nigdy nie rodziłam. To dla mnie coś nowego, czuję ekscytację. Ale nie ja pierwsza, więc powinnam dać radę. Mam taką nadzieję.

KOMENTARZE