W ten weekend przekonałem się, że majówkę obchodzą nie tylko w Polsce. Niektóre z drużyny z Serie A także myślami są już na wakacjach. Z walki o Ligę Mistrzów zrezygnowały Inter oraz Fiorentina i w tej kolejce nie strzeliły nawet jednej bramki. Dobrze zapowiada się ten poniedziałek, bowiem kolejny raz może dojść do decydujących rozstrzygnięć w ostatniej ciekawej walce. Walce o drugie miejsce.

Zanim jednak obejrzymy dzisiejsze pojedynki Napoli z Atalantą i Genoi z Romą, warto by było mieć rozeznanie w rozegranych już spotkaniach.

Zaczęło się od sobotniego meczu Udinese z Torino. Kapitan Byków – Kamil Glik – tym razem przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Kibice nie mogli być jednak zawiedzeni. Obydwie drużyny stworzyły całkiem niezłe widowisko. Podziękować trzeba szczególnie defensywie Udinese. Ta chyba zapatrzyła się i pozazdrościła osiągnięć drużynie Palermo.

Do tego wszystkiego napastnicy Bianconerich, byli dość mało skuteczni. Zanim w ogóle zdążyliśmy się rozsiąść w fotelu, Torino zaczęło strzelanie. W 12 minucie trafił Jansson. Na drugiego gola musieliśmy poczekać do samego końca połowy i opłacało się. Acquah oddał świetny, silny strzał. Piłka poleciała idealnie w górny róg bramki. Bramkarz nie miał nawet czasu się pomodlić, żeby futbolówka trafiła w spojenie.

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, Padelli dał sobie wrzucić za kołnierz piłkę uderzoną przez Felipe. Sam bramkarz – patrząc na obronę Udinese – nie wierzył chyba, że takie coś może wpaść do siatki. Dzięki temu gospodarze chwilowo cieszyli się z gola kontaktowego. Jak się jednak okazało, była to płachta na Byki.

Trzy minuty po tym trafieniu bramkę zaliczył Martinez, a asystował mu Acquah. To zdecydowanie dwaj bohaterowie tego spotkania. Niedługo później indywidualnie i ślicznie akcje pociągnął Belotti. Zabawił się trochę w Maradonę, bo przepięknym zwodem zmylił obrońców i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Akcja marzenie i dobre wykończenie.

Ciekawy może jest fakt, że był to pierwszy gol Włocha na Dacia Arena(Stadio Friuli), po jego gruntownym remoncie i inauguracji, która miała miejsce w styczniu.

W ostatnich minutach gry, wynik ustalił Martinez.

* * *

O drugim sobotnim meczu nawet szkoda gadać. Znaczy się pisać. Chievo – Fiorentina. Błaszczykowski przesiedział cały mecz na ławce. W sumie to tyle z ważniejszych wiadomości. Były  ze dwa dobre strzały.

Viola odpuściła już walkę o przyszłoroczną edycję Ligi Mistrzów. Dziwi mnie jednak fakt, że jej piłkarze nie chcieli postawić kropki nad i, w sprawie Ligi Europy. Wciąż mogą zostać wyprzedzeni przez Sassuolo. Skrótu nie będzie. Nie chcecie tego oglądać.

* * *

Niedzielne popołudnie zaczęło się od pojedynku Juventusu z Carpi. Świeżo upieczony, stary Mistrz Włoch, a raczej Stara Dama, była bezlitosna dla beniaminka. Goście do ostatniej kropli krwi walczą o utrzymanie, ale Juve w ogóle nie myślało o rozluźnianiu się.

Bianconeri zdominowali przeciwnika, tworzyli okazje. Dwie wykorzystali, nie dali przeciwnikowi dużego pola do popisu w ataku. To tak w skrócie.

Buffon dalej trzyma formę turniejową. Wybronił jedyne dwa strzały w światło bramki, które oddał przeciwnik. Świetnie zza pola karnego uderzył Hernanes, po czym wykonał piękne salto w tył. Gdyby trenerem Juve był Sir Alex Ferguson, pewnie by mu się za to mocno oberwało. Przeciwnika dobił Zaza na dziesięć minut przed końcem meczu.

https://www.youtube.com/watch?v=-hDzMY5XyOI

* * *

Kilka ładnych bramek mogliśmy obejrzeć w meczu Milanu z Frosinone. Drużyna z Mediolanu trochę straszyła, ale nie grała bardzo powalająco. Do tej pory zastanawiam się jak można było wpaść na tak świetny pomysł, żeby zwalniać trenera w kluczowym momencie sezonu, do tego lada chwila mając do rozegrania finał Pucharu Włoch. Berlusconi jest jedyny w swoim rodzaju.

Wracając do meczu. Więcej szans ostatnio dostaje Mario Balotelli. Próbuje nawet być gwiazdą, ale jeszcze mu to nie wychodzi.

Zawiodła obrona drużyny z Mediolanu. Wynik został otworzony już w drugiej minucie przez Paganiniego. Bardzo ładnie uderzył zza pola karnego. Na drugą bramkę trzeba było poczekać do końcówki pierwszej połowy, ale zapewniam, że było warto. Pierwszą bramkę w Serie A postanowił strzelić Kragl. Uderzał z rzutu wolnego, z jakichś 40 metrów. No po prostu cudownie zmieścił to w bramce Donnarummy. Od razu poczułem się jakbym znowu oglądał uderzenie Mili z Manchesterem City. Podobne emocje.

Po wyjściu na drugą połowę, Milan chciał się wziąć za odrabianie strat. W 48 minucie podyktowano rzut karny na niekorzyść gości. Do piłki podszedł Balotelli, Bardi obronił, no i niesforny Włoch musiał poleżeć chwilę w pozycji „na Jezusa”.

Dwie minuty później w końcu się udało. Bacca wcisnął piłkę do bramki, chyba z jednego metra. Wtedy obudziło się znowu Frosinone i zechciało pokazać, że dalej walczy o zwycięstwo. Do głosu doszedł Dionisi i strzelił trzecią bramkę dla gości.

Dwadzieścia minut po tych wydarzeniach mogliśmy zobaczyć kolejnego pięknego gola. Tym razem dla Milanu. Był rzut rożny i piłka wpadła na głowę Alexa, który zagrał ją do Antonellego. Włoch nie zastanawiał się długo i postanowił uderzyć z przewrotki. Wyszło jak trzeba.

Niestety Frosinone nie dowiozło zwycięstwa do końca. Szkoda też, że stało się to przez kontrowersyjny rzut karny. Ja sam nie mogę się do tej pory zdecydować, czy jedenastka się należała. Balotelli odgrywał piłkę i nabił rękę obrońcy. Przy tym zagraniu na minimalnym spalonym jest Bacca. Współczuję zespołowi sędziowskiemu.

Tym razem strzelać postanowił Menez. Bardi świetnie wyczuł jego intencje, jednak piłka tylko otarła się o jego rękawice, a szkoda. Byłby niekwestionowanym bohaterem spotkania.

https://www.youtube.com/watch?v=X7pwXTfv7zc

* * *

Kolejnym niedzielnym spotkaniem był mecz Palermo z Sampdorią. Trzeba zaznaczyć, że obrona gospodarzy postanowiła wziąć się w garść i zacząć walczyć o utrzymanie. Drugi mecz z rzędu zaliczył Thiago Cionek i w sumie najgorzej nie zagrał.

Z drugiej strony, Sampdorii nie chciało się chyba myśleć nad rozgrywaniem akcji. Kilka co prawda mieli, ale nie kwapili się, by strzelić bramkę. To się nazywa majówka!

Pierwszą bramkę dla sycylijczyków strzelił Vasquez, którzy bardzo ładnie przyjął piłkę, obrócił się z nią i markując strzał, chwilę później umieścił ją w bramce. Drugi gol, to typowy bilard. Futbolówka odbijała się dosłownie od każdego, aż w końcu trafić postanowił Krstićić. Chyba znudziło mu się to zamieszanie przed własną bramką. Wolał rozstrzygnąć sytuację szybciej.

Jest to jeden z kolejnych meczów, który potwierdza, że samym posiadaniem piłki wiele się nie zdziała. Trzeba też mieć pomysł na rozgrywanie akcji do przodu.

https://www.youtube.com/watch?v=jKDkBVeOofA

* * *

Swój mecz rozegrały też drużyny Sassuolo oraz Hellasu Verona. Goście już pożegnali się z najwyższą klasą rozgrywkową, natomiast Sassuolo przedłużyło szanse na awans do pucharów.

Akcji było sporo, jednak duża ilość strzałów nie była w światło bramki. 90 minut rozegrał Paweł Wszołek, który próbował kilku dośrodkowań i był aktywny, jednak nic to nie przyniosło.

Określiłbym to spotkanie mianem takiego typowego, niedzielnego, popołudniowego i towarzyskiego.

Jedyną bramkę zdobył Pellegrini, który dopadł do bezpańskiej piłki, znajdującej się tuż przed polem karnym. Cały ten strzał chyba trochę zmieszał bramkarza gości, bo nawet niespecjalnie zainterweniował.

https://www.youtube.com/watch?v=sDP1lSZ82GQ

* * *

Empoli, czyli drużyna Piotra Zielińskiego, znów wróciła do tracenia punktów. Polak rozegrał całe spotkanie, ale nie pomógł zespołowi wygrać z Bologną. Miał nawet sytuację sam na sam, ale strzałem wprost w bramkarza wyniku się nie zmieni.

Rossoblu tworzyli sporo więcej okazji, jednak defensywa Empoli w tym sezonie, świetnie się spisuje. Nie pozwalała ona klarowne okazje.

Pelagotti dobrze zastępuje Skorupskiego. Szkoda tej kontuzji Polaka, bo mógłby spokojnie powalczyć o wyjazd na Euro. Jego czas jeszcze jednak nadejdzie. Tak czuję.

* * *

Ostatnim niedzielnym spotkaniem, był pojedynek Lazio z Interem. Wielu kibiców Giallorossich szukało spisku w tym meczu. Byli przekonani, że Biancocelesti znów podłożą się Nerazzurrim, którzy walczą z Romą o lokatę w lidze.

Musieli się rozczarować. Inter co prawda miał trochę większe posiadanie piłki, ale to Lazio zadawało ostateczne ciosy.

Klose w końcówce kariery znów się rozstrzelał. Przepięknie oszukał Handanovića już w ósmej minucie spotkania. Nie dość, że zamarkował strzał tuż przed bramkarzem, to jeszcze bezczelnie podciął piłkę nad nim. Musicie to zobaczyć.

Nawet sama akcja bramkowa była bardzo ładna. Piłkarze Lazio pokazali, że chyba mają piłkę przewleczoną przez niewidoczną linkę, bo w tak śliczny sposób ona się porusza między nimi. Do tego wszystko na niewielkiej przestrzeni.

Kiedy w drugiej połowie zdawało się, że Inter zdoła odrobić straty, Murillo postanowił w trzy minuty załapać dwie żółte kartki, przy czym tę drugą we własnym polu karnym. Jedenastkę wykonywał Candreva i nie pomylił się. Było po meczu.

Tym samym także Inter pożegnał się z przyszłoroczną edycją Ligi Mistrzów. Mimo wszystko nie wyglądał, jakby chciał ją w tym meczu wywalczyć.

https://www.youtube.com/watch?v=Be5hzTTdI7k

* * *

Tak jak pisałem na wstępie, najciekawsza rywalizacja dopiero dzisiaj. O 19:00 Genoa zagra z Romą, a o 21:00 Napoli podejmie Atalantę. Po bezpośrednim pojedynku z ostatniej kolejki, Giallorossi i Azzurri, muszą korespondencyjnie dokończyć walkę o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Kalendarz przemawia tutaj za Napoli, jednak czeka ich wyjazdowy pojedynek z Torino. Tam Roma może szukać potknięcia rywala, który ma przewagę dwóch punktów.

Tymczasem to wszystko na dzisiaj i zapraszam już za tydzień. Mam nadzieję, że znów będzie można zobaczyć parę ładnych bramek. Ciao!

KOMENTARZE