W Polsce przedturniejowa gorączka. Włączasz jedynkę – Euro. Polsat – Euro. Lecisz dalej, TVN – Euro. Januszy przybywa z każdą chwilą i wszyscy czują atmosferę piłkarskiego święta. Pytanie na śniadanie – piłka. Siłownia – piłka. Wchodzisz do Biedronki – Lewy. Odpalasz fejsa – Lewy. O piłce gada każdy. Jako, że tych futbolowych ekspertów przybywa z każdą chwilą(podczas pisania tego tekstu przybyło ich jakieś 17 tysięcy) społeczeństwo obiega coraz to więcej dziwnych informacji. Tajemnice dzieciństwa Kuby Błaszczykowskiego? Banał. Początki Lewego w Zniczu? Pfff. Hazardowa przeszłość Grosika? Ależ proszę bardzo. Każdy wie wszystko o wszystkim. Ostatnio usłyszałem, że naszym atutem w grze przeciwko Niemcom będzie to, że Ci… nie mają napastnika. Ba! Nie mają go już od dawien dawna. Fascynujące.
Zacznijmy od tego, że Polacy przed spotkaniem z Niemcami zmierzą się jeszcze z Irlandią Północną. Rozmawiamy o Niemcach, bo wiadomo – to nasz największy rywal. Nie patrzymy na byle jakich Wyspiarzy, którzy do Francji jadą na wakacje, tylko od razu kalkulujemy jakby tu opędzlować mistrzów świata. Jak kraść, to miliony. A jak!
Jak już wlepimy trójkę tym pozorantom z Irlandii, cała nasza siła zostanie wymierzona w mistrzów świata. My, wspaniali i cudowni staniemy na przeciwko chłopaczków, którzy w swoich szeregach nie mają napastnika. Ani jednego. Podczas, gdy u nas o miejsce na szpicy ustawiają się trzy rzędy grajków, którzy w polu karnym czują się jak ryba w wodzie, za strzelanie bramek przez naszych zachodnich sąsiadów odpowiedzialny będzie lewy obrońca z monachijskiej okręgówki. Co prawda w XXI wieku Niemcom jakimś cudem udało się zdobyć cztery medale na imprezach mistrzowskich, a w Brazylii to już w ogóle pozamiatali każdym po kolei, ale to wszystko odbyło się bez udziału napastnika. Zawsze fartem, zawsze dzięki grze kombinacyjnej, ale nigdy za sprawą bramek snajpera, który w swoim kodzie genetycznym posiada magiczne trzy litery: GOL.
Swoją drogą to niesprawiedliwe, że nad Wisłą rodzi się napastnik w co drugim szpitalu, a nieopodal, tuż za granicą cisza jak makiem zasiał. Sami boczni obrońcy i defensywni pomocnicy. Nic tylko usiąść i płakać.
Jako, że nie zawsze wierzę w to, co ktoś mi powie, postanowiłem to sprawdzić. Co prawda byłem prawie pewien, że skoro ekspert mówi, to ekspert wie, ale postanowiłem o tym poczytać. Wziąłem do analizy ostatnie 16 lat. Zbyt mało? 4 mundiale, 4 mistrzostwa Europy, więc okazji, żeby się wykazać napastnicy mieli co niemiara.
Po czym oceniać napastnika? Po strzelanych bramkach. Dodajmy do tego asysty. Oczywiście, że pojawią się głosy, że Kowalczyk z Legii był zajebistym napadziorem, mimo że nie strzelał tylu goli, co jego koledzy występujący na tej samej pozycji. Pełna racja, ale gdy poddamy analizie kilku absolutnie najlepszych strzelców w obu państwach, to będziemy mogli ocenić, który kraj posiada/posiadał lepszych snajperów. Zatem do brzegu.
Najpierw Niemcy.
- Miroslav Klose – Mirek z Opola otwiera zestawienie najlepszych strzelców w reprezentacji Niemiec. Pech chciał, że okres jego „panowania” na szpicy w reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów przypadł na XXI wiek, czyli okres, który właśnie analizujemy. 137 meczów
z orzełkiem na piersiw narodowych barwach i aż 71 strzelonych bramek. Mało wymowne? Najlepszy strzelec w historii mistrzostw świata( 16 bramek w 24 meczach na 4 mundialach), który w swojej reprezentacyjnej karierze aż 30 razy dogrywał piłkę do swoich kolegów zaliczając asystę. - Lukas Podolski – Nie no Poldi to żaden napadzior. 128 meczów w kadrze, 48 strzelonych bramek. 5 goli zdobytych na mundialu, 4 na europejskim czempionacie. Biorąc pod uwagę, że Lukas częściej grywał na skrzydle niż na samej szpicy, to bilans ten musi robić wrażenie.
- Oliver Bierhoff – Oli załapał się na analizowany przeze mnie okres, bo występy w reprezentacji zakończył w czerwcu 2002 roku. Co ciekawe, w przeciągu 6 lat rozegrał w narodowych barwach aż 70 spotkań(debiut w wieku 28 lat) i zaliczył 37 trafień. Bramek w meczach o stawkę było 19, czyli całkiem sporo.
- Thomas Muller – chłopak, który dopiero we wrześniu kończy 27 lat ma już na swoim koncie 71 meczów w reprezentacji i 32 strzelone bramki. Gdy do tego dołożymy 28 asyst, to wyjdzie, że pod koniec swojej kariery Thomas może zakręcić się gdzieś koło wyniku Klose. Niby napastnik, niby nie napastnik, ale liczby mówią same za siebie.
- Mario Gomez – Niby słaby, niby sztywny i wolny, ale w Polsce doczekałby się statusu „Wybitnego reprezentanta”. 64 rozegrane spotkania, 27 strzelonych goli. Złośliwy powie, że tylko 11 spośród tych trafień były w meczach o stawkę, ale wynikało to z tego, że Mario trafił na wyjątkowo wymagających rywali o miejsce na szpicy w reprezentacji i okazji do gry nie miał zbyt wiele. Łącznie w eliminacjach do mistrzostw Europy rozegrał 692 minut i strzelił 8 goli, zaliczając 2 asysty. Na Euro 2012 ukąsił trzykrotnie, raz przeciwko Portugalii i dwukrotnie wywalając z turnieju Holendrów.
- Kevin Kuranyi – To, że Kuranyi to debil, nikomu mówić nie trzeba. To, że potrafił grać w piłkę, to już zupełnie inna historia. 53 występy w kadrze i 19 strzelonych bramek może sławy nie przynoszą, ale… nie przesadzajmy. Mówimy o 6 najbardziej skutecznym napastniku reprezentacji Niemiec w przeciągu ostatnich 15 lat. Tragedii nie ma.
A teraz postanowiłem zobaczyć jak na tle tych słabeuszy prezentują się nasze ananasy. Tutaj tylko suche liczby, bo dziś pastwimy się na tych nieudacznikach zza zachodniej granicy, a nie na golleadorach z krwi i kości.
- Robert Lewandowski – 76 meczów, 34 gole, 16 asyst.
- Ebi Smolarek – 49 meczów, 20 goli, 6 asyst.
- Maciej Żurawski – 80 meczów, 18 goli, 29 asyst.
- Paweł Kryszałowicz – 35 meczów, 14 goli, 1 asysta.
- Emmanuel Olisadebe – 25 meczów, 11 goli, 4 asysty.
- Arkadiusz Milik – 26 meczów, 10 goli, 10 asyst.
Podsumowując: Zasłyszana opinia, że Niemcy od wielu lat borykają się z deficytem napastników to totalne kocopoły, w które nie należy wierzyć. Zdaje sobie sprawę, że obecnie panuje wszechobecne przeświadczenie, że absolutnie każdy dziennikarz zna się na piłce i Pan z mikrofonem w TVN/ Polsacie/ TVP/ TRWAM jest nieomylny, a futbol to pasja jego życia. Wie czym różni się 4-4-2 od 4-3-3 i że jak zawodnik jest na spalonym, to jest ble i w ogóle. Poczekajmy spokojnie na to, co się wydarzy w niedzielę. Żadna mądra głowa nie odpowie nam na wszystkie pytania lepiej niż 11 dżentelmenów z orzełkiem na piersi.
**************************
Zapomniałbym. Polska zremisowała z Litwą 0:0. Mecz z cyklu – przegramy, wyjebane – towarzyski. Wygramy – to tylko Litwa, ręce na kołdrę. Janusz pewnie nie skleił i dalej wierzy, że jedziemy po medal.