Podbeskidzie Bielsko-Biała. To ten klub, który jeszcze niedawno ocierał się o grupę mistrzowską w piłkarskiej Ekstraklasie, a który na kolejkę przed końcem sezonu spadł do I ligi. Jeszcze niedawno miał szansę gościć na swoim stadionie piłkarzy Legii czy Lecha, by dziś zastanawiać się, czy do Kluczborka klubowy kierowca trafi bez mapy i czy przeciwnicy skompletują 11 piłkarzy, by mecz w ogóle się odbył. Nie są już słabymi piłkarzami kopaczami. Są najgorszą zbieraniną przypadkowo napotkanych osób, które kiedykolwiek miały styczność z piłką nożną. Na nowo definiują pojęcie nieudacznictwa.
Słyszałem opinię, że tragiczna forma piłkarzy Podbeskidzie to wina… Lechii Gdańsk. Tak, Lechii, która przez zrezygnowanie z jednego punktu przed podziałem tabeli, odprawiła z kwitkiem Górali to grupy spadkowej. Podobno na południu Polski żaden z kibiców nie ma pretensji do ekipy Roberta Podolińskiego o to, że Ci z 6 meczów przeciwko tuzom z Zabrza i Kielc nie wygrali ANI JEDNEGO spotkania. Wszystko wina Lechii, która od dawien dawna kumpluje się z Ruchem Chorzów, a Fornalik z Nowakiem jeżdżą co tydzień na ryby po wygranych spotkaniach ligowych.
To, że Podbeskidzie to ofiary losu, wiedziałem od dawna. Od sezonu 2011/2012, od kiedy zespół gra w Ekstraklasie miejsca zajmowane na koniec sezonu przez Górali to: 12, 14, 10, 13, 16. Czyli ani przez chwilę w Bielsko-Białej nie grano dobrze w piłkę. Możecie pomyśleć, że skoro klub gra w Ekstraklasie, to powinien prezentować jakiś poziom. Bzdura. Polska liga jest jedną z najsłabszych w Europie, a nasze zespoły od 20 lat nie mogą awansować to Ligi Mistrzów. To skoro takie Podbeskidzie w tej nędznej i cienkiej jak dupa węża stawce od pięciu sezonów nie łapie się choćby do najlepszej dziesiątki, to z pełnym przekonaniem możemy powiedzieć, że mówimy tutaj o ciamajdach, które w piłkę grać nie potrafią. Próbują, trenują, na facebook’u w informacjach o sobie zawodnicy dumnie mogą wpisać „piłkarz” w kategorii „wykonywana praca”, ale z piłką nożną nie mają nic wspólnego.
Nie jest mi żal Podbeskidzia. Skoro ktoś się kompletnie nie nadaje, przegrywa 5 meczów w grupie spadkowej i 1 remisuje tłumacząc się przy tym nieżyczliwością Lechii, to nie ma dla niego miejsca w Ekstraklasie. To źle świadczy o polskiej lidze, że ktoś taki w ogóle kiedykolwiek pojawił się w tych rozgrywkach.
PS: Styczeń, 2016 rok. W Gdańsku odbywa się turniej „Amber Cup”. Towarzyska kopanina w Ergo Arenie, która ma dopiero rozpocząć przygotowania do meczów wiosennych. Spotykam przy barze w jednym z sopockich lokali piłkarzy Podbeskidzia. Wersja – tancerz. To nic, że jutro gramy pierwsze mecze i fajnie byłoby dobrze wypaść w absolutnie amatorskim turnieju. Wódeczka na stole, przerwa na papieroska pomiędzy kolejkami i wyrywanie kelnerki na „piłkarza”. Chyba nie tak wygląda profesjonalny sport. Ale co ja się tam znam.