Za nami przedostatnia kolejka Serie A, emocje będą jednak aż do samego końca. Przedłuży się korespondencyjny pojedynek o drugie miejsce, pomiędzy Romą i Napoli. Nie wiadomo również która z drużyn dołączy do grona spadkowiczów jako ostatnia. Toczy się także mozolna walka o szóstą lokatę. Zapraszam na Włoskie Espresso!

37 serię spotkań otworzyło spotkanie Interu z Empoli. Cieszyć może fakt, że w drużynie gości ponownie zagrał Zieliński. Zaliczył 82 minuty, nie to jest jednak najważniejsze. Prawie każda akcja musiała być przez niego stemplowana. Grał jak prawdziwy rozgrywający. Kontrolował tempo i jak trzeba było, to bardzo skutecznie dryblował. Świetną sobie formę wypracował przed Euro.

Również dzięki Polakowi Empoli dominowało w drugiej linii. Niestety, Inter znów pokazał co to znaczy wykorzystywać okazje. Wystarczyło między innymi dobrze skontrować i padała bramka.

Bardzo dobry mecz zaliczył Perisić. Jego gol i asysta dały zwycięstwo Nerazzurrim. Icardi także pokazał się z dobrej strony. Potwierdził, że kawał z niego napastnika.

Naprawdę nie wyobrażam sobie w przyszłym sezonie Interu, bez tych dwóch panów. A możliwość ich odejścia jest. Od dawna krążą już plotki na ten temat i podawane są kwoty.

Kibice Interu mogą być również niespokojni o Samira Handanovića. Ten publicznie wypowiedział się, że nie spełnia swoich ambicji. Od razu pojawiły się więc spekulacje, iż bramkarz nie będzie chciał przedłużyć swojego kontraktu.

Samo spotkanie było dość przyjemne dla oka. Toczyło się jednak o przysłowiową pietruszkę. Przy drugiej bramce dla Interu, lepiej mógł się spisać zastępca Skorupskiego w bramce Empoli, czyli Pelagotti. Odbił strzał i piłka wpadła prosto pod nogi Perisića. Ten nie musiał nawet specjalnie strzelać. Futbolówka praktycznie sama potoczyła się do siatki. Jedyne trafienie dla Empoli zaliczył Pucciarelli.

https://www.youtube.com/watch?v=lJAhteRK_ec

* * *

Druga ekipa z Mediolanu również zagrała w sobotę. Milan pojechał do Bolonii, by zmierzyć się z miejscową drużyną.

Jak zagrali Rossoneri? No zagrali znów słabo. Wystarczyło to jednak na zdominowanie przeciwnika i wyczekanie rzutu karnego. Pomógł fakt, że już w pierwszych dwunastu minutach wykartkował się jeden z najbardziej chwalonych piłkarzy Bologny w tym sezonie, czyli Diawara.

Jak doszło do tego karnego? Milan miał akcję podbramkową. Piłkę prowadził Luiz Adriano i Angelo da Costa chciał mu ją wyłapać spod nóg. Niestety nie trafił. Przy obronie, rzucił się w dobrą stronę, a nawet musnął futbolówkę, ta jednak do bramki wpadła. Strzelcem Bacca.

Milan stoi pod ścianą. Jeśli za tydzień wygra z Romą, a nie potknie się Sassuolo, to ich ostatnią szansą na puchary będzie wygrana w Coppa Italia. No ale w finale czeka na nich Juventus. Słabo to widzę.

Z pewnością nie jest to Milan, który się pamięta i chce oglądać. Polityka właściciela nie wydaje się być zbyt rozsądną. Klub wydał w tym sezonie 150 mln euro na transfery, mimo to ma problem z kwalifikacją nawet do Ligi Europy. Ewenement.

* * *

Zanim zacznę opisywać niedzielne spotkania, chciałbym wam pokazać kto udał się na korepetycje do Roberta Lewandowskiego.

 

lewy dzeko

Tak, tak. Ten pan po prawej to Edin Dżeko. W końcu postanowił poprawić skuteczność. W niedzielnym meczu z Chievo jednak na boisku się nie zameldował.

A jego Roma zrobiła w tym spotkaniu co trzeba. Lekko i bez większych problemów rozbiła gości, wbijając im trzy bramki. Giallorossi ponownie zachowali też czyste konto.

Dobrze spisał się niezawodny w tym sezonie Radja Nainggolan, który znów strzelił bramkę z parteru. Drugiego gola zdobył Antonio Ruediger, który zalicza bardzo dobrą rundę wiosenną. Dzisiaj był praktycznie nie do przejścia. Swoją postawą odciążył trochę Manolasa, który ostatnio jest w słabszej formie. Z pewnością lekkie urazy robią u niego swoje.

Trzecią bramkę dla Romy zdobył Miralem Pjanić. W tamtym momencie na boisku był już Francesco Totti i to właśnie on znów popisał się kapitalną asystą. Il Capitano świętował w ten sposób kolejny jubileusz. To był jego 600 mecz w Serie A. Oczywiście wszystkie zagrał w jednych barwach.

Giallorossi pokazali kawał dobrej piłki w tym spotkaniu. Ich akcje były rozgrywane często na bardzo małej przestrzeni. Widać u zawodników odzyskaną radość z gry. Ich podania były szybkie, krótkie i często z pierwszej piłki.

W tygodniu do Rzymu ma przylecieć prezydent Romy, James Pallotta. Mówi się, że przedłuży Tottiemu kontrakt piłkarski o kolejny rok. To wszystko przy okazji prezentacji ostatecznej wersji projektu nowego stadionu.

Daniele De Rossi jest ostatnio w słabszej formie. Paradoksalnie jednak jego szanse na wyjazd do Francji urosły. Kontuzjowany jest bowiem Marchisio, a niedawno dołączył do niego także Veratti.

Kibice w końcu dopisali. Było ich na Olimpico ponad 50 tysięcy. Nawet protestująca trybuna Curva Sud była w 1/3 zapełniona. To wszystko z pewnością ze względu na jubileusz Tottiego, no i była to także okazja do podziękowania drużynie za kończący się sezon.

https://www.youtube.com/watch?v=mY2zXb8tnck

* * *

Naprawdę dziwny mecz zagrały Carpi i Lazio. Co prawda nie spodziewałem się wygranej gospodarzy, ale jednak szansę mieli wyśmienitą.

Niestety kiedy w kluczowych momentach jeden piłkarz potrafi zepsuć dwa rzuty karne, to tak właśnie się to kończy. Dodatkowo gospodarze mieli przecież przewagę w posiadaniu piłki i stworzonych okazjach.

Lazio było jednak bezlitosne do bólu. Co należało strzelić, to strzeliło. Ponownie trafił Miro Klose. Niemiec zalicza świetną końcówkę sezonu i kariery.

Śmieszne okoliczności towarzyszyły pierwszej bramce dla Lazio. Piłkarze z Rzymu postanowili zabawić się w nabijanie piłką obrońcy przeciwnika, który znajdował się na linii bramkowej. Konkurs przegrał Bisevać, który trafił obok niego i strzelił bramkę.

Na miejscu Mbakogu spaliłbym się ze wstydu. Tak, to właśnie ten piłkarz nie wykorzystał tych jedenastek dla Carpi. Jego szczęście, że w końcówce strzelił bramkę z akcji. Ja już chyba nigdy nie podszedłbym do rzutu karnego, gdybym znalazł się w jego sytuacji.

Sporo kartek było w tym spotkaniu, a na końcu nawet dwie czerwone. Jedną z nich otrzymał Djordjević, który postanowił udusić przeciwnika. Może bawił się w Lorda Vadera?

https://www.youtube.com/watch?v=v-8zxax26OU

* * *

Nawet nie szukajcie powtórek pojedynku Fiorentiny z Palermo. Lepiej na przykład obrać ziemniaki na obiad.

To co się działo w tym spotkaniu, zakrawa o pomstę do nieba. Goście mieli dwie okazje, ale w żadnej nie uderzyli celnie na bramkę. Fiorentina miała ich kilka, przy miażdżącej przewadze w posiadaniu piłki, ale i tak oczy krwawiły jak oglądało się akcje.

Kuba Błaszczykowski ponownie siedział na ławce rezerwowych i się z niej nie podniósł. Zagrał za to Thiago Cionek. Znów poszło mu całkiem nieźle, do tego wygrywał wszystkie pojedynki o górne piłki. Aż ciekaw jestem co na to Adam Nawałka.

* * *

Zagrały ze sobą także drużyny Frosinone oraz Sassuolo. Gospodarze kolejny raz pokazali dobrą piłkę, niestety niezbyt skuteczną. Neroverdi zdobyli przewagę w drugiej linii i spokojnie czekali na swoją okazję.

No i taka pojawiła się w końcówce. Dała też zwycięstwo oraz powrót na szóstą lokatę w tabeli. Teraz wystarczy wygrać jeszcze jeden mecz i liczyć na przegraną Milanu w Coppa Italia.

Sassuolo świetnie sobie w tym sezonie radzi. Potwierdza, że nie trzeba wydawać wielkich sum na transfery, żeby walczyć o europejskie puchary. Wystarczy utrzymać kadrę. No i to będzie, dla tej ekipy, największe zagrożenie w przyszłym sezonie. Jest u nich w składzie kilku piłkarzy, którzy dobrze poradziliby sobie w większych klubach. W szczególności Sansone. Pożyjemy zobaczymy.

* * *

Na plus trzeba zaliczyć niedzielne Derby della Lanterna. Były one co prawda jednostronne, na korzyść Genoi, jednak mogły się podobać. Mógłby tak wyglądać każdy mecz.

Sampdoria miała przewagę w drugiej linii, ale Gryfy ustawiły to spotkanie w pierwszych trzydziestu minutach. Pavoletti strzelił bramkę tuż po rozpoczęciu. Później dołożył jeszcze dwie asysty. Dobrze zagrał także Suso, który zdobył dwa gole. Szkoda jedynie, że nie była to już walka o znaczącą pozycję  w tabeli. No ale co zrobić? Przecież to końcówka sezonu. 

https://www.youtube.com/watch?v=cWvi6YNkK3M

* * *

Spotkanie Atalanty z Udinese, to kolejny z meczów, którego nie poleciłbym nikomu. Już myślałem, że ich limit na niedzielę wyczerpał się, przy pojedynku Fiorentiny z Palermo, a jednak się pomyliłem. Obydwa kluby ewidentnie nie wykupiły abonamentu na strzały i okazje bramkowe.

Właściwie wynik został ustalony w 19 minucie, kiedy Atalanta wyrównała stan meczu po rzucie karnym. Dalsze oglądanie to była strata czasu.

Dziwne, że prawie zerowa ilość strzałów, doprowadziła do bramkowego remisu. Obym nigdy nie musiał oglądać takiego spotkania.

http://www.dailymotion.com/video/x4988px_all-goals-hd-atalanta-1-1-udinese-08-05-2016_sport

* * *

W niedziele wieczorem mogliśmy wybrać pomiędzy dwoma pojedynkami. Jednym z nich była konfrontacja spadkowicza z Mistrzem Włoch. No i kto wygrał? Oczywiście, że spadkowicz Hellas.

Stało się to co podejrzewałem. Juventus pojechał sobie na wakacje i dał się nacieszyć kibicom gospodarzy. Radocha była dodatkowa, bo pięknie pożegnał się ze stadionem Luca Toni. Po sezonie chce zakończyć karierę. To świetny zawodnik. Ostatni, który przed Higuainem zdobył ponad 30 bramek w jednym sezonie Serie A.

Swój występ przypieczętował golem z rzutu karnego. Dobrze, że na bramce nie stał Gigi Buffon, bo nie była to zwykła jedenastka. Toni wykonał tzw. Cucchiaio, czyli łyżeczkę. Inaczej, rzut karny a la Panenka.

Całe spotkanie rozegrał Paweł Wszołek i ponownie spisał się przyzwoicie. Znów posiedział Furman. Jedyną bramkę dla gości zdobył z rzutu karnego Paulo Dybala, ustalając wynik na 2-1.

* * *

Drugim wieczornym pojedynkiem uraczyły nas drużyny Torino i Napoli. Azzurri byli z pewnością w pełni zmotywowani oraz nabuzowani po obejrzeniu popołudniowego spotkania Romy. Oni po prostu wiedzieli, że jedynie Torino może im zabrać punkty.

Wyszli na boisko jak po swoje. To sprawiło, że po 20 minutach prowadzili już dwoma bramkami. Świetnie się oglądało pierwszą połowę. Wysokie tempo, piękne akcje i gole. Początek praktycznie załatwił sprawę.

W drugiej połowie tempo trochę spadło. Padła jednak jedna bramka dla Torino. Bardzo ładna to była akcja i jeszcze piękniejsze wykończenie. Strzelcem był Bruno Peres. Leciutko przyjął piłkę w powietrzu i przelobował Reinę. Palce lizać. Widać po jego fantazji, że to Brazylijczyk z krwi i kości.

Dwie asysty zaliczył Marek Hamsik, kolejną bramkę dołożył Gonzalo Higuain.

Trzeba też zaznaczyć, że Torino od ostatniego meczu gra eksperymentalną linią obrony. Miejsca zabrakło nawet dla kapitana Glika.

Choć wiadomo jaka jest piłka, to nie wierzę, żeby Napoli straciło za tydzień jakieś punkty na San Paulo. Trzeba więc im pogratulować wicemistrzostwa.

https://www.youtube.com/watch?v=U7ZUo9lHlUg

* * *

W ostatniej kolejce, bardzo ciekawie zapowiada się pojedynek Milanu z Romą. Obydwa kluby będą chciały zgarnąć trzy punkty. Rossoneri ze względu na nadzieje związane z przyszłorocznymi pucharami, a Roma, aby ominąć eliminacje do Ligi Mistrzów.

Jedni i drudzy, przy komplecie punktów, będą jednak musieli liczyć na potknięcie rywali. Smaczku do tego pojedynku, mogą dodać dwa mecze, które będą toczyć się równolegle. Mowa o starciach Napoli z Frosinone i Sassuolo z Interem.

Rozjaśnię trochę sytuację. Frosinone już spadło z ligi, ale jest to drużyna z regionu Lazio, a jej prezes to kibic Romy. Jeśli urwą punkty Napoli, cieszyć się będzie drużyna ze stolicy Włoch. Natomiast Sassuolo walczy z Milanem o szóstą lokatę, która może dać Ligę Europy. Ciekawe czy Inter zagra dla swojego odwiecznego rywala?

Odpowiedzi z pewnością poznamy już za tydzień. Fajnie byłoby zobaczyć w Lidze Mistrzów zarówno Romę, jak i Napoli. Grają bardzo ładny futbol dla oka i mogą być dobrą wizytówką Serie A. Giallorossich będą jednak czekać ciężkie eliminacje. Oby się udało. Tymczasem ciao i zapraszam w przyszłym tygodniu!

KOMENTARZE