O KSW 37 zostało powiedziane już absolutnie wszystko. Pudzian pokonał Popka, Borys Mańkowski stoczył najlepszą walkę w swojej karierze, Marcin Wrzostek został nowym mistrzem organizacji, a Karol Bedorf po ponad trzech latach stracił pas. I właśnie o tym ostatnim będzie dzisiejsza lektura.

KSW wykręciło w sobotę najlepszy wynik w historii – mowa tu o sprzedanych Pay-Per-View i wejściówkach na galę. Marketingowo również ta edycja była najlepiej opakowanym produktem. Frazę „KSW 37” częściej googlowano niż miało to miejsce podczas poprzednich gal. Częściej w tramwajach mówiono o walce Pudziana z Popkiem niż podczas poprzednich freak fightów. Częściej również Kowalski pytał bardziej zorientowanego Nowaka o termin walki niż rok czy dwa lata temu.

Wszystko ładnie, pięknie, ale to już było. Ogólnie KSW przechodzi kryzys. Tak, wiem – po sobotnim wydarzeniu brzmi to dosyć kontrowersyjnie, ale tak właśnie jest. Jakiś czas temu (dokładnie w czerwcu tego roku) rozmawiałem z Jurasem na temat KSW. Byliśmy wtedy kilka tygodni po porażce Pudziana z Różalem i dyskusyjnym zwycięstwie Mameda Khalidova. Zadałem Łukaszowi pytanie o to, kto w najbliższych galach będzie twarzą kolejnych gal. Ten odpowiedział w taki oto sposób:

„Ani Gamrot, ani Mańkowski nie wypełnią Ci 15-tysięcznej hali. Nawet Michał Materla nie jest w stanie tego zrobić, bo gdy patrzyliśmy na raitingi walki, która odbywała się w otwartym Polsacie, gdzie walką wieczoru był pojedynek Materli z Jay’em Silvą to nagle oglądalność spadła drastycznie. Jeżeli będzie Pudzian, to ok – nie ma problemu. Mariusz dźwignie to wszystko promocyjnie.” 

Czyli Juras słusznie zauważył – KSW potrzebuje wielkich nazwisk. Takich, które poza jakością sportową przyciągną również ludzi przed telewizory. Kto jest dziś magnesem dla kibiców?

  • Pudzianowski? Tak
  • Khalidov? Tak
  • Rak? Tak
  • Materla? Średnio
  • Bedorf? Średnio
  • Gamrot? Nie
  • Mańkowski? Nie
  • Różalski? Nie
  • Saidov? Nie
  • Narkun? Nie
  • Kita? Nie
  • Wrzostek? Nie

 

Przed KSW stoi teraz przed trudnym zadaniem – po niezwykle udanej gali zorganizować kolejną, dobrą. Może nie aż tak głośną, jak ta 37, ale galę, która również zainteresuje kibiców. Tymczasem trzy postacie, które przyciągają ludzi przed telewizory, w kolejnej edycji nie wystąpią.

Odnoszę wrażenie, że porażka Karola Bedorfa może być na rękę Kawulskiemu i Lewandowskiemu. Nie chcę twierdzić, że obaj Panowie nie kibicują Bedorfowi – nic z tych rzeczy. Porażka byłego już mistrza KSW w kategorii ciężkiej oznacza, że stracił on pas. Fernando Rodrigues JR podpisał kontrakt na cztery walki z organizacją i włodarze federacji muszą znaleźć mu odpowiedniego rywala. Bedorf tuż po walce zapowiadał, że będzie chciał rewanżu. Może więc…

20150220csjp3034

Tak. Myślę, że w tym rozumowaniu jest logika. Tak jak powiedział Juras – Materla, Gamrot i Mańkowski nawet gdyby zawalczyli podczas tej samej gali mogą nie wzbudzić takiego zainteresowania. „Wielki rewanż” polskiego mistrza w kategorii ciężkiej, który pragnie odzyskać pas mógłby się dobrze sprzedać. Mógłby wypełnić marketingową lukę, która powstanie pod nieobecność bardziej medialnych kolegów.

Dosyć dużo jest niewiadomych dotyczących przyszłości KSW. Sam Martin Lewandowski powiedział tuż po gali, że 2017 ma być rokiem przełomowym. Po raz pierwszy nie podano ani miejsca, ani konkretnej daty kolejnej edycji KSW. Zwykle sprzedaż biletów ruszała już kilka chwil po zakończeniu gali. Mateusz Borek powiedział wczoraj, iż KSW rozważa organizację czterech gal rocznie na Wyspach Brytyjskich i jedno z wydarzeń planuje przeprowadzić na Stadionie Narodowym. Do tego drugiego jednak trzeba dużych nazwisk.

Kibic MMA w Polsce robi się coraz bardziej wymagający. Takie osoby jak Popek, mogą w dłuższej perspektywie zaszkodzić KSW. Organizowanie freak-fightów spowoduje, że cała uwaga kibiców będzie poświęcona właśnie nim. Straci na tym sport oraz gale, na których Popek walczył nie będzie. A znalezienie drugiego Mariusza Pudzianowskiego, który przez kilka lat będzie ciagnął tę machinę promocyjnie za uszy, wcale nie jest takie łatwe. Pudzian swoją popularność popierał umiejętnościami, które i tak przez wielu były kwestionowane. Sportowego poziomu Popka kwestionować już nie trzeba.

Prosty wniosek? Może i lepiej, że Bedorf przegrał. Lepiej dla włodarzy KSW i ich portfela. Przynajmniej będziemy mieli dobry fight-card na wiosnę, który ucieszy oko konesera mieszanych sztuk walki. Janusz telewizor w sobotę wieczorem włączy dopiero wtedy, gdy ujrzy Króla Albanii.

Chciałeś rower, to teraz pedałuj. Panie Kawulski i Lewandowski.

KOMENTARZE