Pamiętam jak wiosną 2018 roku pisałem tekst o polskich pięściarzach i ich najbliższych pojedynkach. Miałem sporą frajdę tworząc całą listę, bo przyszłość kreowała się naprawdę w kolorowych barwach. Dziś patrząc na to, co nas czeka, jestem lekko podłamany. Ciekawych wydarzeń w naszym boksie, przynajmniej na ten moment, ani widu, ani słychu.

Artur Szpilka został brutalnie zweryfikowany w sromotnie przegranym pojedynku z Dereckiem Chisorą. Szpilka za chwilę stoczy kolejną walkę, ale nikt nawet nie próbuje nikomu wmówić, że to nie jest pojedynek na odbudowanie. Kolejne starcia – schemat będzie podobny. Przez najbliższe – strzelam – dwa lata nie czeka Szpili nic wartego uwagi. Później? Zobaczymy. Na ten moment skupiamy się na powrocie na właściwą ścieżkę. Izu Ugonoha w boksie już nie ma. Prawdę mówiąc Izu stoczył w całej swojej karierze jedną ważną i wartą uwagi walkę, którą przegrał przed czasem. Czy jeszcze zaboksuje? Trudno powiedzieć. Nikt nie wie, czego możemy się spodziewać. Pewnie niewiele ciekawego z perspektywy polskiego fana.

Andrzeja Fonfary już w boksie nie ma, Tomasz Adamek również więcej boksował nie będzie. Mariusz Wach? Ostatnie dwa pojedynki stoczył w salach gimnastycznych i mało kto o nich wiedział. Adam Balski jest od kilku miesięcy w martwym punkcie, bo po zakończeniu kariery wiadomo, że jednak z boksem się przeprosił, ale nikt nie wie, czy i kiedy wróci faktycznie między liny. Ewie Piątkowskiej zabrano pas mistrzyni świata, gdyż była za mało aktywna i walczyła za rzadko. Ostatni jej pojedynek był bardziej potrzebny w celu zrobienia kilku przebitek do filmu z jej udziałem, aniżeli ważny dla jej sportowego rozwoju. Łukasz Wierzbicki przegrał ostatnio w Częstochowie, mimo że ten pojedynek był tak ułożony, aby mógł kilka tygodni później, z zerem w rekodzie, po raz kolejny wyjść do ringu. Ewa Brodnicka? Jest i pewnie jeszcze długo będzie na szczycie. Nawet mnie jednak ta zabawa w hodowanie rekordu już nie bawi.

Marek Matyja, Paweł Stępień, Łukasz Różański – to na ten moment ligowy dżemik. Zawsze to miłe ubrawienie karty walki gal organizowanych przez Andrzeja Wasilewskiego. Zawsze miło jest patrzeć na każdego z tych chłopaków, ale… no właśnie. Różański wielkiej kariery raczej nie zrobi. Matyja prawdopodobnie zostanie już średniakiem z dobrym rekordem, który nigdy nie wypłynie na szerokie wody. Stępień? Talent, talent, talent – to wszyscy wiemy i słuchamy o tym od kilku lat. Czy o 29-letnim zawodniku można mówić jak o talencie czy tylko u nas status młodego-zdolnego trwa w nieskończoność i zawsze staramy się widzieć w potencjał w kimś, kto jest dobry, solidny, ale nie ma tego czegoś, aby zwojować świat?

Robert Parzęczewski? Jasne, tu jest potencjał i nadzieja na wielkie rzeczy. Na ten moment jednak Arabowi potrzeba kilka występów takich, jak ten z Częstochowy, potem może walki za granicą, ale pewnie jeszcze trochę czasu potrzeba, by pchać się na światowe salony. Oczywiście to melodia przeszłości i nie ma się gdzie spieszyć, ale nie pchałbym od razu Parzęczewskiego do elity, bo bardzo szybko może się od najlepszych odbić.

Zostaje nam Maciej Sulęcki, który dostał szkołę boksu od jednego z nalepszych pięściarzy na świecie w kategorii średniej, ale który na pewno otrzyma w przyszłości wiele szans na pokazanie swoich umiejętności. Adam Kownacki, który lada moment dostanie dużą walkę i być może w niedalekiej przyszłości szansę mistrzowską. Do tego Krzysztof Głowacki, którego póki co przyszłości nie znamy i nie wiadomo, kiedy to się zmieni oraz Krzysztof Włodarczyk i Kamil Szeremeta, którzy z tego całego towarzystwa są najbliżej walk o pasy mistrzowskie, a którzy przynajmniej moim zdaniem – na starcia o tytuły nie zasługują. Zwycięstwa w ostatnim czasie oraz mistrz negocjacji Wasilewski mogą to wszystko ułożyć w ten sposób, że to za tę dwójkę będziemy musieli w najbliższym czasie najmocniej ściskać kciuki chcąc zdobyć jakiś skalp dla polskiego zawodnika.

W tych wszystkich wyliczeniach zapomniałbym o Mateuszu Masternaku, który zniknął w ostatnim czasie i nie znalazłem informacji na temat jego najbliższych występów. Przejrzałem portale branżowe – również cisza. Prawdę mówiąc nie wiem, czy Master wróci i ciekawe, czy on sam ma pomysł na to, jak jego kariera będzie dalej wyglądała. Kilku moich mniej wtajemniczonych w sprawy bokserskie kolegów pyta, co czeka naszych czołowych bokserów. O Masternaka nikt nigdy mnie nie zapytał…

Jeszcze niedawno mieliśmy wiele drzwi otwartych i sporo możliwości na ugranie czegoś na światowych ringach. Dziś chcąc obejrzeć wielką walkę Polaka prawdopodobnie musimy patrzeć w kierunku Szeremety, który poza ostatnim zwycięstwem z kelnerem nie zachwyca. Światełkiem w tunelu jest też Diablo, który jest w boksie od dawien dawna i już kilkukrotnie zalecano mu zakończenie kariery. Nowa fala? Na ten moment następców byłych mistrzów nie ma. Poza kilkoma teoretycznymi szansami mistrzowskimi (żadna z walk o pas może się w najbliższym czasie nie odbyć) brakuje tych, na których będziemy musieli regularnie wstawać w niedzielę nad ranem z łóżka.

KOMENTARZE